Napatoczyła się przypadkowo.
Podpełzła.
Dmuchnęła, to migają
Śmiejące lampki.
To duszki.
Najpierw lekkie, bose stopy.
Naraz trzask.
Złamana gałązka.
Niepokój zmarszczonych gałęzi.
Przeciągłe, sowie...
Więc jasne, wytrzeszczone oczy.
To noc.
Podpełzła.
Dmuchnęła, to migają
Śmiejące lampki.
To duszki.
Najpierw lekkie, bose stopy.
Naraz trzask.
Złamana gałązka.
Niepokój zmarszczonych gałęzi.
Przeciągłe, sowie...
Więc jasne, wytrzeszczone oczy.
To noc.
Noc, siostra zeszłego poranka...
Tak, to bose stopy.
Ale już ich nie ma.
Już ich nikt nie znajdzie.
Nie ma.
Już wiatr.
Wiatr, a pastuchy szukają.
Błądzą to. Gubią.
Depczą.
Ale już ich nie ma.
Już ich nikt nie znajdzie.
Nie ma.
Już wiatr.
Wiatr, a pastuchy szukają.
Błądzą to. Gubią.
Depczą.
To noc.
To zamknięty kielich.
To strugi rosy.
To kruk tulący, mieniący granat.
To zamknięty kielich.
To strugi rosy.
To kruk tulący, mieniący granat.
I wycie,
Więc wzgórze to.
To wilk.
I całe plemię.
I rodzina pod wodzą rozpasanych
Mgieł.
Więc wzgórze to.
To wilk.
I całe plemię.
I rodzina pod wodzą rozpasanych
Mgieł.
Duszki. Śniące rusałki.
Co kiedyś były żywe.
I był śpiew to.
I nucą go
Tym, co jeszcze się nie schowali.
Co kiedyś były żywe.
I był śpiew to.
I nucą go
Tym, co jeszcze się nie schowali.
To nie ich piosenka.
To nie ich świat.
To nie ich świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz