Translate

niedziela, 19 maja 2019

Ucieczka

Czuję chłód.
Jest mi coraz zimniej.
Łapię się ludzkich kożuchów.
Na chwilę,
Choć trochę ciepła.
Kradnę kapelusze.
Ciepło...
Widzicie, nie jestem wcale
Taki dobry.
Nie dam sobie zamarznąć.
Będę żył na przekór wszystkim.
...

Zanim mnie nie złapią
Złe siły za moje próby ratunku.
Bo widzicie, uciekłem Bogu.
Gonią mnie.
Nie jest mi zimno.
Kapelusz. Kożuchy...
Muszę się chować.
Muszę się przebierać.
Wstrętne zło i tak mnie rozpozna.
...

Ale ja jestem sprytniejszy.
Potomek Prometeusza,
Który się czegoś nauczył.
Nie wybrał ani zła, ani dobra.
Wstrętne oszustwo.
Uciekłem obu,
Ale tylko w wierszu.
...

Za oknem dopada mnie świat.
I Bóg, i diabeł, i ludzie.

Odejście

Zachodzą ostatnie tykania
Zegara.
Wstrętny, zaraz stanie.
Po co denerwować się na
Coś martwego?

Cisza...
To już czas na mnie.
Muszę iść, kiedy akurat ciemno
I pada deszcz.
Już tu nie wrócę.
Idę tam, gdzie było już tylu.
Tak, na pewno nie wrócę.
...

Mam nadzieję, że nie spotkam
Tam ani jednego wszechmogącego.
A może będzie tylko cisza.
...

Byłyście piękne, gwiazdy.
Szkoda, że dzisiaj was nie ma,
...

Że muszę być sam.

Wytchnienie

Chodź boże,
Popatrzmy na gwiazdy.
Obaj nie zgadzamy się
Ze swoimi poglądami.
Spójrz na tych ludzi.
Oni w ciebie wierzą.
Mają cię za kogoś dobrego.
Są jak poddani,
Jak chłopi, którzy zapomnieli,
Że są ludźmi.
...

Widzisz boże, ja nic nie mogę zrobić,
A ty i tak napawać będziesz się
Sukcesem.
To tragiczne, wiem.
Chodźmy popatrzeć się w gwiazdy.
Zawsze mnie to uspokajało.
...

Jeśli prawdą jest to, co mówią,
Zapewne po śmierci nie będę
Już ich widzieć.
I tak będziesz tyranem,
A ja optymistą, który cię nie uzna.
...

Ale na razie spójrzmy ku górze...
...

Spokojne nocne niebo.
Spokojne przestrzenie gwiazd.

Rozrachunek

Boże, zgrzeszyłeś pychą,
Morderstwem, krwią.
I ja zgrzeszyłem.
Obaj jesteśmy grzesznikami.
Gdybym cię akceptował,
Pomóc mi by mógł byle ksiądz.

Boże, kto ciebie rozgrzeszy?
Kto wpuści cię do raju,
O boże, tyranie ponad prawem?
Zabójco niewinnych.
Boże, kto ciebie zbawi?

Kto się założy?
Może diabeł,
Pamiętasz? Sprawdzimy, ile jesteś wart.
Chyba, że przestaniesz w siebie wierzyć, boże,
Staniesz się jednym z nas.
Tak, my dawno przestaliśmy.
Dlatego to wszystko, boże.
Dlatego tu jesteś bezgrzeszny.
Dlatego jeszcze do ciebie mówię...
Tak jak oni.
Tak jak my wszyscy.

Wołanie

Zgubiłem się wśród
Gwiazd.
Wsród ich tak długich warkoczy.
Wsród ciemni nieba.
...

Mój kompas nie działa.
Płynę...
Wołam, ale nie wiem do kogo,
Do tego, który zdaje się na mnie
Patrzy,
Ale nie wiem, to Bóg,
może już sam diabeł.
Nie wiem, jestem wysoko,
na samym dnie.
Boże, jak ja nic nie wiem.
Topię się, tonę w twym dziele.
...

Jest coraz ciemniej.
Wspominam dobrych mi ludzi.
Boże, czy ty mnie słyszysz!
Ciemniej, coraz ciemniej.
Trzeba spróbować zasnąć.
To bezcelowe.
...

Dzień, wyczekuję
Wschodu.
Może ktoś oprócz mnie nie śpi.
Razem czekamy.
My dwaj pośród tej nocy.
Pośród Boga, diabła i gwiazd.
...

A może wszyscy posnęli,
Prawda, boże?

Świt

Widzisz,
Zegar przelewa się przez ręce.
To mój świat.
Wszedłeś do niego
I teraz to ja będę
Wytyczać ci kierunki.
Zapomnij o starych bogach.
Ja, rozumiesz, ja.
Widzisz, to wszystko jest moje.
Brak mi tylko człowieka.
Piękna konstrukcja.
Baw się dobrze.
...

Już świta, boże.
Poranna modlitwa.

Stary fotel

Odchodzę,
Opuszczam ciało,
Jestem coraz lżejszy.
Bzdura, siedzę dalej
W niewygodnym fotelu,
Ale warto pomarzyć.
Wyjść z ciała,
Zobaczyć to, co niedostępne
Dla ziemskich oczu.
Dla tych, co muszą codziennie
Oglądać stary fotel.
...

Wszędzie widzę ten fotel.
...

To tylko bajdurzenie starca,
Co marzy, by na chwilę
Wstać, ale ciężko mu chodzić.

Spisek

Ciemny pokój
To ciemne, bezbarwne życie,
Na które nocą nie
Spojrzy się nawet księżyc,
Ani żadna z gwiazd.
Co dopiero mówić o jakiejś kobiecie.
W istocie, była bezgwiezdna noc.
...

Leżał jeszcze w starym,
Wypłowiałym fraku
I w podartych trzewikach.
Siłą zamykał oczy, próbował się
Uwolnić, gwałtem zasnąć.
...

Bo we śnie, drogi Czytelniku,
We śnie zawsze jest inaczej.
We śnie, jak kto umie śnić,
Jest pełno gwiazd, księżyc,
Jest pełno, pełno kobiet.
Sen, świat człowieka.
A nasz bohater był rozczarowany
Światem Boga.
...

Bóg... nie daje mu zasnąć,
Zazdrosny.
Założył się z szatanem.
Walka o duszę.
O posłuszeństwo.
Podrzuciłem mu proszki
Na sen.
Będę Prometeuszem.
Uwolnię go od Boga
I od jego świata.

Leć mój drogi,
Zapomnij o Bogu.
Teraz ty, ty nim jesteś.
Stwórz sobie lepszy świat,
Napraw frak, trzewiki,
Bo rano...
...

A zresztą wszyscy wiecie.