Translate

niedziela, 27 lutego 2022

Deszcz meteorytów

Wiedziałem, on
poszedł na przeszpiegi.
Zabrał parasol
I już go nie ma.

Uciekł rakietą w porze
Nocnej, w grudniu,
I badał lornetką.
W południe zapomniałeś wziąć leków,

Spadająca gwiazdo,
Mój meteorycie...

sobota, 26 lutego 2022

Miłość, kropelka nektaru

Nie zabiję się.
Mam syndrom sztokholmski.

"Bilet w jedną stronę 
Z datą trzytysięczną".
Z kanapką na drogę,

"Patrz, piękne widoki".

Choć stale to powtarzasz.
"Jesteś tu, jesteś i jesteś."
A one męczą i męczą...

Szczęśliwy koneser sztuki

W tramwaju.
Przy blasku świec 
W Bukareszcie...

Spytałaś, "Czemu?".
Dla tkliwych książek.
W maju, w szczęściu,
W cierpieniu...
I w zimne grudniowe noce,

Kiedy Bóg późno wstaje.
Pociąg nad ranem turkoce,
Wbiegamy doń bez biletu.

sobota, 19 lutego 2022

Początkujący koneser żeglarstwa

Morze...
Czuję morze, 
A wczoraj czułem się sam.

Pływałem, Boże,
I miałem niebieską żaglówkę.
Skręcałem jointa,
Zbierało się na deszcz.
A choć było tylko czyste niebo...,

Jakoś się to wiedziało.
Mewy zaniżały lot...,
A my byliśmy już jedną nogą w Paryżu.

czwartek, 17 lutego 2022

W miesiącu lipcu

Wolę smutek.
Z moim smutkiem 
Zwykliśmy mówić do siebie
Po imieniu.
...

Patrz, leje,
A ja zapomniałem zabrać 
Parasola.
Przedzierasz się opłotkami.

Pamiętam, na pierwszym
Spotkaniu miałaś okulary.
I chyba byłaś na zielono...

Siedzieliśmy na pniach
I świeciło słońce,
Mógłbym godzinami...

Wyznanie

Mój biedny świecie,
Przyjmujesz nowych klientów.
Wylewasz za kołnierz,
Mój biedny świecie,

Ty, jak nikt inny, znasz mnie
Z codziennych zakupów.
I wiesz, jaki chleb lubię 
Na kolację.

W nocy wyznałem Tobie moją
Miłość życia.
Mój biedny świecie.
Mój biedny świecie...

Vandeurs w świetle księżyca

Wiatry połamane...- 
Snują się wieczorem,
Kiedy Ty, widziałem, snułaś
Niepoprawne marzenia senne...

Byłaś w "Świecie Kapeluszy",
Tylko że po francusku,
Z brzozową witryną.
W środku pachniało Pour Monsieur.
Staliśmy tam w 55. roku.

Tricorne, Panama, Kanotier.
Borsalino.
Panama i te w kształcie dzwonka...
Cylinder.
Sprzedałem Ci Gaucho.

niedziela, 13 lutego 2022

Wielki Obłok Magellana

Krążownik gwiezdny
Zwarł się z moją duszą.
I runął w Obłoku Magellana.

Jeszcze nigdy tak się
Nie stresowałem.
Zostawiony w tej kosmicznej głuszy...
Zostawiony ze swoją muzyką...

W lewej kieszeni pokrętło od radia.
Trochę długopisów...
I Wielki Obłok Magellana.
I szczątki krążowników.

sobota, 12 lutego 2022

Smętek

To wszystko było 
Pewnym rodzajem wyobraźni.
I ta rakieta przy końcu.
I że wszyscy dotarli na Ziemię.
...

To nic, to tylko rodzaj 
Wyobraźni.
Radość, miłość, cierpienie.
I kot po bożemu na smyczy.

I że mieliśmy gołębia na dachu...
To wszystko... - pewien rodzaj
Wyobraźni,
Ten mój, z odrobiną goryczy.

środa, 9 lutego 2022

"Baśń o trzech braciach i królewnie"

Zapraszam Państwa, a to na przedsmak lepszej nocy, do zapoznania się z pierwszym, więc oczywiście i pełnym mankamentów materiałem Jesieniarii polskiej, stanowiącym recytację, tu w moim wykonaniu, jak się Państwo przekonają, nader frywolnej, co bywa mój Boże, liryki Aleksandra Fredry.


https://youtu.be/1ggzyndjCtY

poniedziałek, 7 lutego 2022

100.

Trochę o gofrze, Nowym Świecie i, w domyśle, o rudej staruszce, ale jest to wolny eksperyment takiego pisania. Zresztą szczerze zapraszam do czytania, a z przyzwoitości - dobrego wieczoru.

......
Jestem sam. Eh, to chyba najwłaściwsze słowa. Sam, sam, sam, a dzisiaj we śnie mój umysł śnił osobę, co ukradła z biblioteki 16 milionów rzeczy, i ma przez to długi. Co więcej, chciała na tych spłatę pożyczyć od jej brata żony...
Nieważne. Bo pamiętam, wcześniej jadłem gofra z Nutellą, słuchając do znudzenia tej samej, śliskiej już dla mnie muzyki, popijając ją gruszkowym cydrem.

Sam, wypadałoby bywać stale w otoczeniu siebie. Pukać do kogoś od spodu i patrzeć przez wizjer, nikt nie idzie. Gardzić rozmową ze staruszką, bo na rozmowie się skończy. W końcu jeść, jeść i jeść, i pocić się na siłowni.
I bzykać się w swoim świecie. I zaglądać do skrzynki pocztowej.

Idziesz spać, słyszysz jeszcze dzwonek tramwaju, bo chodzisz spać wcześnie. Sam, patrzysz w gwiazdy, dopóki nie zdasz sobie sprawy, robiłem tak, bo było to poetyckie. Mija północ, pełno ludzi idzie Nowym Światem. Idziesz, słuchając tej samej muzyki. I czuję się brudno, to na pewno przez wczorajszy cydr. Idę, że warto kręcić się wokół siebie, przy zamku zataczam koło. Już grubo po północy mijam tych samych ludzi, przechylam się coraz bardziej do przodu. Nigdy bym sobie na to naprawdę nie pozwolił, to musi być sen.