Translate

wtorek, 17 września 2019

Gwiezdni ludzie

Hełm astronauty
Przykrywa przekrwione oczy.
Teraz jestem schowany.
Teraz nikt mnie nie widzi.
Teraz podróżuję po gwiazdach,
A jestem na zatłoczonej ulicy,
Ale nikt mnie nie widzi.
Teraz jestem daleko, daleko od ludzi,
Choć błądzę w tłumie.
Nikt mnie nie widzi.
...

Cóż zobaczę w nocy przez przyciemnianą szybę?
Wtedy nic nie zobaczę.
Będę w kosmosie, w zupełnej próżni,
A jednak tak dobrze odczuję
Wystające krawężniki i latarnie.

Paskudnik

O mój, w głębi mnie, paskudniku,
Znowu upadłem
I pobrudziłem swój płaszcz
I wcale nowe buty.
Przez ciebie.

Przez ciebie też, mój paskudniku,
Każdy kolejny dzień to deszcze,
Ale nie takie, przy których można się
Śmiać.
Są to deszcze paskudne.

Mój drogi paskudniku, obrazić cię,
To obrazić siebie, a zabić,
To nigdy nie zobaczyć słońca.
Nie każdy Raskolnikow ma swoją...
Ja nie mam,
Ale mam jeszcze jedną parę wcale nowych butów
I czysty jeszcze jeden płaszcz.

Plantacja

Wyrosłem z chodnika
Już w garniturze.
Jestem plantacją tego świata.
I ujrzałem wielkie, betonowe budowle.
Ostre szkło i stal,
A dookoła byli przełożeni.
Zaspałem, wyrosłem w złym czasie.
W czasie, który nie pamięta kwiatów,
Zieleni czy romantycznych poetów.
...

Przełożeni już wyciągają zegarki
I mój zaczął tykać.
Tyka coraz szybciej.
Pora na zbiory.

Skafander

Wypełniłem swój skafander starymi książkami.
Miałem naprawdę dobre tytuły.
Jestem zbyt ciężki, by sięgnąć gwiazd.
Ale za lekki, by umrzeć.
...

Szafuję tytułami, sprzedaję na pchlich targach
Bezdomnym.
A potem wracam do domu, palę papierosa,
I wcieram go o nagiętą okładkę.
Teraz jestem zbyt głupi, zbyt egoistyczny.
Teraz nie sięgnę nawet do sznurowadeł.
...

Mam za ciężki skafander,
Nie mogę znaleźć suwaka, by go zdjąć.
Jest już niemodny, nie sprzedam go nikomu.
Nikt nie chce go ze mnie ściągnąć.
...

Ja mój skafander noszę każdego dnia.
Ja w nim śpię i w nim marzę.
Urządziłem tam mieszkanie,
Teraz inni sprzedają mi książki.

Metamorfozy

Jestem ćmą, obijam się o mrok,
Szukając światła.
Potem obijam się o nie,
Jest w oddali,
Jak pociąg w ciemną noc.
Pędzę do niego,
Głupi, nie wiem, że to całe światło
Jest jeszcze bardziej mroczne.

Jestem ćmą, obijam się o żarówki,
O latarnie i o latarki poszukiwaczy złota.
Jestem ćmą i jak nikt inny wiem,
Co oznacza być Syzyfem.
Ćmą, która nie umie marzyć o niczym innym,
Która musi kochać tę konkretnie panią.
Ćmą bez perspektyw, ale została stworzona,
By perspektyw nie mieć.
Ćmą do zabawy.
...

Jestem ćmą, myśląc, że jestem jak ćma.
Ale to nieprawda.
Ćmą, która marzy o dniu.
Nie wie, i tak nie doleci do słońca.
Może to i lepiej,
Pożyję trochę dłużej.

Nałóg

Jestem już stary,
Ciężko mi trzymać niedopałek życia.
A to jest jak zwykły papieros.
...

Zmarnowałem go, zbyt szybko wypaliłem.
Jestem uzależniony,
Nie mogę rzucić,
Jak jakiejś kobiety z dużym biustem...
Nie!
To musi się skończyć,
Muszę rzucić!
...

Każdy kiedyś musi,
Każdy znajdzie swoją popielniczkę.

Szczyty księżyca

Penetruję jasne szczyty księżyca,
Poszukując sensu.
Moja rakieta- zniszczona
I nie spodziewam się wrócić,
A tlenu..., to ostatnie chwile.
...

Przyjdzie mi to odkryć, jak wszystkim.
W takim samym czasie.
Nie będę pierwszy,
A jestem filozofem.
Jestem filozofem!
Tak, jestem filozofem,
...

Lecz przydałby się tu astronauta.