Translate

czwartek, 21 lutego 2019

Północ

Północ.
Kruki zamiatają skrzydłem
Kolejne połacie nocy. Kraczą.

Północ

Jak obwał ciemni
Wszelkiej zwalił się wielki.
Ciemno. Głucho,
Nie słychać.
Nic. Nic nie słychać.
...

Widać, widzę wyszczerbienie,
Nierówność.
Zgrozę, czarną.
I widzę go, leży.
Opadły.
Przeniknięty czernią, jak okruch
Oderwany od wielkiej góry nocy.
Tak wielkiej, że nie widać jej końca.
...

Ciemność!
To wszystko się splata.
Obleka mnie, roztacza.
Leży, oderwany.
Ja wielki obwał ciemni.
...

Ale nie sposób podejść.
Tu jest noc.
Wielka, nieprzebrana noc.
I nie da się z niej uciec.
...

Nie da się uciec od siebie.

Duch bezkresu

Powierzyć.
Wchłonąć w siebie
Ducha bezkresu.
Zawierzyć.
Cisza...
...

To ja...
Płynę pośród tylu złocistych
Latarni.
Oświetlają mi wielką, wielką toń.
Rozpadam się, płynę.
Jestem, rozlewam się, spadając
Ze swej łódki.
To...
To ja, wielkie, tak wielkie wody,
Oświetlone przez tyle złocistych latarni.
...

Jestem.
To jest takie rozległe... Tak spokojne, lecz...
Lecz jestem
I choć nie widzę gwiazd.
Rozlewam, przelewam się w sobie.
I usypiam.
Pośród złotego światła.
...

Ja jestem.
Ja tutaj jestem.

Ja jestem wśród tylu gwiazd.
To ja.
To ja.
Ja, duch bezkresu.

Brudne ręce

Jakbym widział już takie brudne,
Brudne ręce.
Pobrudzone farbą.
Wytartymi kredkami.

Tak, to moje, jak ze zdjęcia
Brudne, wciąż brudne ręce,
Oblepione.

Gładkie, dziecinne.
Niepoznane.
A może poznane lepiej.
Nieważne.

Dzisiaj trzeba się myć.

Noc jakby bardziej fioletowa

Zdaje się, czy ta noc
Zrobiła się tak bardziej fioletowa.
Latarnie złote, oświetlają liście.
Tak, w taką noc można iść.
Taką nocą można marzyć.
...

Płynąć...
Wciąż płynąć...
Po kolejnych świetlistych alejkach,
Pozłacanych w tę wielką fioletową noc.
I prosić, by już nigdy
Nie wstało to, co wielkie i świetliste.
By okryła mnie swą ciemnością.
Przygarnęła do swego świata.
..

Dała czarną laskę, może i czarny kapelusz.
Bym wiosłował pośród jej gwiazd.
Dalekich, hen, tam, gwiazd,
Jej aż w dal migotliwych oczu.

Bym nigdy nie musiał spać.
Bym nigdy nie spadał.
Wciąż w dół, w dół...

Bym nie otworzył już oczu.
Już nigdy nigdy oczu.

Bym nie mógł nigdy z niej spaść.

Bliźniacze gwiazdy

Nagle w swym wielkim, wielkim
Statku mijałem dwie gwiazdy.
Dwie, jakby bliźniacze.
Wcale kolorowe, pobielone gwiazdy.
...

Minąłem.
Minęły bez wieści.
...

I nigdy się już nie spotkamy.
Nie widać ich przez wielki,
Wielki teleskop,
Bo zasłaniają, ach, zasłaniają
Większe, jaśniejsze
I bielsze są nawet.

Okruch skalny

Był wielki.
Ciemno-świetlisty okruch
Snuł się po czerni nieba, tego,
Co widać je tylko w nocy.
W wielkiej bezgwiezdnej nocy.
Gdy zapadnie cisza...
...

Będę.
Będę jeszcze przez tę jedną chwilę.
Widzę cię, wielki, nasz wielki okruchu.
Nasz postrachu.
Widzę cię, lecz nie będę
Więcej na ciebie patrzył.
Leć do nas. Pochłoń...
...

Drogi, i tak zostawisz nam przeszłość.
Tylko jej możemy się bać
I tylko w niej schować.

Ucieczka pośród białych gwiazd

Chciałbym uciec,
Zostawić to wszystko.
I uciec.
...

Uciekać, uciekać
W tę czarną, kryształową noc.
Uciekać z oczu gwiazdom,
Uciekać księżycowi...
One widzą wszystko.
Ich małe, wielkie, natrętne oczy.
...

Może to oczy samego Boga.
Grunt, że podglądają.
Zobaczą, gdzie ucieknę
I choć tu tak ciemno,
Zobaczą,
Nie zostawię wszystkiego.
...

Zobaczą, że wziąłem lampkę.

Mała lampka

Wielki srebrzysty księżyc
Utulił ostatnie gwiazdy.
Ciemno.
Wkoło tylko tułająca się czerń.
Wciąż milcząca, bezsenna.

Zdaje się,
Nie ucieka przed światłem,
Przed wielkim pomarańczowym słońcem.
Wkrada się w cienie,
W każdego z nas.
...

Zamknijmy oczy.
W ciemności zapalmy małą lampkę,
Która, póki jesteśmy, nie zgaśnie.
Która będzie nam świecić.

Ostatnia minuta przed końcem

Powiedzcie mi orkany, gdzie dom wasz.
Gdzie są te dwie zimne,
Zgruchotane skały.
Zszarzałe jak wy.

To nasze skały.
Dwie wielkie, nasze wielkie skały,
Na których wszyscy się uratujemy,
Kiedy wrócicie.

Skomlące, a tak rwące ciała,
Topiące, duszące!
Gdzie jesteście wielkie, wielkie orkany?

Bóg zapomniał o pieskach?

Lutnia

A ja ujrzałem pośród nucenia nocy
Dwa drzewa.
Dwa długie, hen, tam, drzewa
Na uciszonych, śniących,
Na ciemnych wodach oceanu.

Wszystko oblekał spokój.
Drobna pieśń, to może ktoś nucił.
Jakiś występny grajek, co w tę noc,
W te jej bezbrzegi nie zasnął.
...

Grajek pod dwoma drzewami.
...

Śpij, mój grajku, bo jutro wstanie Olbrzym.
Wielki, świetlisty Olbrzym.
I wszystkich nas weźmie do raju.
...

To tylko sen.
To uciszony sen,
Z którego wszyscy się obudzimy.