Translate

środa, 20 marca 2019

Psychika

Trzymają mnie.
Czuję.
Trzymają za ramiona i głowę.
Wpychają do niemojego snu.
Ratunku, wiem, że to koszmar.
Nie mogę ich zobaczyć.
Nie widzę ich.
Pomocy.
...

Całe miasto to policjanci,
Ale nikt nie mógł mi pomóc.
Pobili mnie w środku,
A ja nikogo nie widziałem.

Czarne kaptury

Sądzę, że ja to nie ja.
Nonsens, ale że gdzieś
Tam zgubiłem siebie.
Zapmniałem wziąć się z domu.
I gubię się, jak bez kompasu,
Nie wiedząc dokąd iść,
Kręcę się w kółko.
...

Szukałem już na mapach.
Szukałem w różnych uliczkach
I ktoś nawet powiedział
Mi, gdzie jestem,
Ale mniał czarny kaptur.
...

Już kiedyś go widziałem.
I wtedy poszedłem w przepaść.
Błagałem, żeby podał mi rękę...
Koniec!
...

Nie ufajcie ludziom w czarnych kapturach.

Żale pod łóżkiem

Chciałbym uciec
Do wygodniejszego łóżka.
Faktycznie, chciałbym,
Ale zgubiłem kluczyki.
A zresztą, zapomniałem nóg.
Nie chce mi się ich szukać.
...

Ani nawet wstawać.

Dajcie mi westchnąć nad swym losem.
Zaraz to wszystko wezmę,
Wymieszam
I postawię może przed bogiem.

Niech mnie przeprasza
I da wygodne łóżko.

Pieniądze na drzewie

Widziałem pieniądze rosnące
Na drzewach,
Ale były one ze zwykłego papieru.

Człowiek ekologiczny

Jadę sobie w swoim
Nowym samochodzie
I podziwiam uelektrycznione drzewa.
Wszystko musi się świecić.
...

Tylko człowiek.
On nie jest prądożerny.
Jakiś pomylony filozof
By stwierdził, że ekologiczny.

Maszyna na spacerze

Czasami wypatruję zachodu.
Wypatruję z moją
Ukochaną maszyną.
Bo już nikt mnie nie lubi.
I sam jestem na tym świecie.
...

Całe szczęście,
Dokupiłem jej nowe baterie
I zapasowy akumulator.
...

Teraz wszyscy tak robią.
Tylko słońce jest jakieś sztuczne.

Brodaci panowie

Wszędzie są głowy.
Tak, tak, doskonale je widzę.
Toną przerażone w budynkach.
W wielkich szklanych gmachach.
W stercie papierzysk
I w spinaczach biurowych.
...

Ja wykorzystałem wszystkie
Zszywki.
Wyrzucili mnie z pracy.
Pozostało siedzieć na ławeczce
Obok brodatego pana.

Kosz

Ktoś kiedyś powiedział,
Że lubi pić.
Ja też piję,
Ale kiedy nikt nie patrzy.
...

Chowam się z tym,
Choć wcale nie jestem
Alkoholikiem.
Cichutko...
Patrzę...
Piją...
Sączą całe butelki.
...

Ja je tylko potem wyrzucam
Do kosza.

Mechanizm

Marnotrawię się
W rozpuście.
Zostawiłem wszelkie
Wzorce starego myślenia.
...

Podczepiłem się do maszyny.
Moja droga, myśl
Za mnie.
Ja jestem rozczarowany.
W tarocie wyszedł mi głupiec.
...

Myśl za stu doktorów.
Ja muszę się wyłączyć.
Oddaję ci moje imię.

Jezus uelektryczniony

I zanim naszły pierwsze
Chmury następnego poranka...
...

Postawili ją...
Wielką, stalową maszynę,
Co odbijała co niektóre
Promienie...
...

Ustawiali się do niej w kolejce,
A ona podszeptywała coś
W każdy wieczór
I w każdy podwieczorek.
...

O Jezu, spójrz,
Co się z nami stało...
Jesteś zmechanizowany!

Pragnienie

Jestem zmęczony,
Choć nikomu o tym nie mówiłem.
Jestem zmęczony podróżą
I tęsknię do błękitu nieba.
Do słońca...
...

Bo we mnie jest noc.
Ciemna noc,
A ja nie mogę spać.
I boję się, boję,
Że już nigdy się nie skończy.
...

Choć gdzieś tam widzę,
Gdzieś daleko,
Choć może to tylko ułuda...
Pragnienie.
Pamiętam,
Gdzieś tam widziałem wschód słońca.

Ciemność

Chciałbym uciec.
Chciałbym, żeby wszystko
Tak pozostało.
Stanęło...
...

Wtedy usiadłbym pod drzewem.
Pod jego rozłożystymi ramionami
I oglądałbym wałęsające się chmury.
...

Nadchodzi noc.
Wielka ciemna noc.
Boję się.
To ciemność...
Wszystko otacza ciemność.
Jakby nigdy nie miała się skończyć.

Ramiona

Gdy nastanie noc,
Widzę ramiona.
Wiją się.
Chcą porwać.
Przejąć!
...

Ciemno.
To zgasły ostatnie światła...
...

Pamiętam,
Leżę na wielkim łóżku.
Nie wolno się bać.
Szarpią.
I tylko jedna myśl,
Proszę, nie wolno się bać.

Ciemność

Siedzę na wielkiej gałęzi świata.
Jest ciemno.
Wypatruję wschodu...

Noc zakochanych

Drzewa...
Na liściach gasną świece.
Cisza.
Jakiś pan przyszedł.
Jakaś pani przyszła.
Zapalili jedną...
...

Świece gasną...