Zmieniam się w człowieka bez krwi, z przydziałem i z przedziałkiem we włosach.
Gdybym wiedział, jak brzydka jest kobieca
Czaszka i czaszka ludzka w ogóle...
Nie myślałbym o nich, a przyglądając się w lustrze, widziałbym czaszkę.
...
Czas kupić spodnie i końcówki zapasowe do irygatora.
Czas zabić paru ludzi.
(Słowo skreślone ze strachu)
Rano, wieczorem i w porze obiadowej.
A potem sjesta, papieros ze śmietnika
I tanie wino w wyobraźni.
Stałem się człowiekiem z krwi, lecz natura się
Mnie wyrzekła.
Stałem się homoseksualistą i wyrzekł się mnie jakiś Bóg morderca.
Jestem kobietą i pisać będą o mnie książki o fanaberyjnych romansach.
Mężczyzną, suchość w ustach.
...
Kolacja.
Noc.
Jeśli miałbym porównywać z czymś zapach miłości, porównałbym go z zapachem kwitnącej wiśni.
Translate
środa, 30 października 2019
poniedziałek, 28 października 2019
Duży świat
Radość miesza się ze zmęczeniem.
A dalej promień jakby sen jakiś zakrywa...
To są me niwa.
To są spokojne wody.
I patrzę, dal, a w dali światło ledwo stoi.
I na mnie patrzy, patrzę weń i myślę, cóżby.
Na dobre wróżby
Ściskam kciuki moje, życie.
A dalej promień jakby sen jakiś zakrywa...
To są me niwa.
To są spokojne wody.
I patrzę, dal, a w dali światło ledwo stoi.
I na mnie patrzy, patrzę weń i myślę, cóżby.
Na dobre wróżby
Ściskam kciuki moje, życie.
środa, 23 października 2019
Buty
W palto ubrany, cichy...
Cienia szuka,
Czy widzi jak nikną gwiazdy...
Wokół lecą kartki, wyrzucone teczki,
Rozwiązane buty...
Chaos.
Zamknął oczy,
Snu szuka, lecz wie,
Że trzeba zawiązać buty.
Zawiązać krawat.
To zachód.
Cienia szuka,
Czy widzi jak nikną gwiazdy...
Wokół lecą kartki, wyrzucone teczki,
Rozwiązane buty...
Chaos.
Zamknął oczy,
Snu szuka, lecz wie,
Że trzeba zawiązać buty.
Zawiązać krawat.
To zachód.
Wieczór
A ja tak zwykłem wieczorową porą,
Zbierać do koszyka tam
W dal ciągnące żurawie.
...
Gdy kurczy się ciemne słońce,
Lekki wiatr nawiewa...
One lecą, jakby szukały promienia, lecz...
Nie dogonią słońca.
Ja tak zwykłem wieczorową porą...
Zbierać do koszyka tam
W dal ciągnące żurawie.
...
Gdy kurczy się ciemne słońce,
Lekki wiatr nawiewa...
One lecą, jakby szukały promienia, lecz...
Nie dogonią słońca.
Ja tak zwykłem wieczorową porą...
niedziela, 20 października 2019
Blaski i cienie
W moim człowieku- blaski.
Marzenia- mój...
Patrzyłem.
Moj człowiek o mnie marzył...
Blask- widziałem...
Byłem. Odszedłem...
Miał za długą brodę.
Miał inny rozmiar buta.
Kto?
Nie wiem.
Marzenia- mój...
Patrzyłem.
Moj człowiek o mnie marzył...
Blask- widziałem...
Byłem. Odszedłem...
Miał za długą brodę.
Miał inny rozmiar buta.
Kto?
Nie wiem.
Burza
Stałem nad brzegiem cichym.
Chmury widzę...
Deszcz.
Odlatują ptaki...
Trzepot-
Grom.
Idzie burza...
Chmury widzę...
Deszcz.
Odlatują ptaki...
Trzepot-
Grom.
Idzie burza...
piątek, 18 października 2019
Dezorientacja
Ciepły zachód zakrył wody...
Rozmarzyliśmy się, odplynęliśmy wraz z nim...
A gdzie?
Nie wiadomo, co dzieje się z zachodem.
I z tymi, którzy kiedyś się
W niego zapatrzyli.
A gdzie?
Nie wiadomo, co dzieje się z zachodem.
I z tymi, którzy kiedyś się
W niego zapatrzyli.
Czekamy...
Matecznik
I była wielka machina na drewnianych nogach.
I była ona potworem.
Wielkim, buchającym molochem,
A my tacy mali, że nad nami górowała.
I śpiewała dla nas i nas wychowywała,
Aż zapomnieliśmy ludzkiego języka.
I zapomnieliśmy ludzkich marzeń.
I zapomnieliśmy świata ze snu.
I zapomnieliśmy się kochać.
I zapomnieliśmy marzyć...
Nie, to już było...
Jesteśmy ludźmi?
I była ona potworem.
Wielkim, buchającym molochem,
A my tacy mali, że nad nami górowała.
I śpiewała dla nas i nas wychowywała,
Aż zapomnieliśmy ludzkiego języka.
I zapomnieliśmy ludzkich marzeń.
I zapomnieliśmy świata ze snu.
I zapomnieliśmy się kochać.
I zapomnieliśmy marzyć...
Nie, to już było...
Jesteśmy ludźmi?
Kule
W kącie walało się kilka
Wystrzelonych kul.
Nie szukały adresata,
A zresztą nikogo takiego nie było.
...
Gdzieś wpadało tylko ciepłe światło
Wschodu...
Wszyscy budzili się do życia.
Wystrzelonych kul.
Nie szukały adresata,
A zresztą nikogo takiego nie było.
...
Gdzieś wpadało tylko ciepłe światło
Wschodu...
Wszyscy budzili się do życia.
Modlitwa
Na skraju dwóch mrocznych światów
Wypatruję ptaków.
Słyszę...
Ktoś się modli.
Idę...
To tylko cień, mój cień...
Moj wierny cień.
...
Na chwilę padło słońce.
...
Cisza.
Wypatruję ptaków.
Słyszę...
Ktoś się modli.
Idę...
To tylko cień, mój cień...
Moj wierny cień.
...
Na chwilę padło słońce.
...
Cisza.
czwartek, 17 października 2019
Wschód
To nie miało się tak skończyć.
Zepsute radio wykrztusza resztki
Porannych wiadomości.
Starzec zostawił fotel na biegunach
I niedopałek papierosa.
Popełnił grzech marnotwstwa.
...
Kochane dzieci, nigdy nie umierajcie za wcześnie,
Bo jeszcze coś przegapicie...
...
To miało się skończyć kilka minut później.
Zepsute radio wykrztusza resztki
Porannych wiadomości.
Starzec zostawił fotel na biegunach
I niedopałek papierosa.
Popełnił grzech marnotwstwa.
...
Kochane dzieci, nigdy nie umierajcie za wcześnie,
Bo jeszcze coś przegapicie...
...
To miało się skończyć kilka minut później.
Ucieczka
Jesteś czerwienią...
I tak dobrze łączysz się z tym
Wszędobylskim zachodem.
Jesteś ciszą, a jednak, siedząc na piasku,
Słyszę przelatujące ptaki.
Patrzę- chmary.
Dzikie, rozproszone chmary.
Zamykam oczy, nastała ciemna noc.
I nie ma już ciebie.
Nie ma Boga, ptaków.
...
I nie ma wszędobylskiego zachodu.
I tak dobrze łączysz się z tym
Wszędobylskim zachodem.
Jesteś ciszą, a jednak, siedząc na piasku,
Słyszę przelatujące ptaki.
Patrzę- chmary.
Dzikie, rozproszone chmary.
Zamykam oczy, nastała ciemna noc.
I nie ma już ciebie.
Nie ma Boga, ptaków.
...
I nie ma wszędobylskiego zachodu.
Bratnia ręka
W leniwe mgły wieczoru
Wszedłem,
Zapominając parasolki.
Snuję się, potwór, co zapomniał o poranku.
Czekam na tę jedną, która dopatrzy się we mnie
Drogi powrotnej.
...
Podchodzą tylko te, które są zbyt odważne,
Albo te, co odwagę straciły...
Nie! One są najodważniejsze.
Nie mogę im pomóc. Nie mogę ich zjeść.
Jestem wegetarianinem, takie rozczarowanie.
...
Pośród mgieł leniwych, my, aktywni,
Skaczemy razem.
Wszedłem,
Zapominając parasolki.
Snuję się, potwór, co zapomniał o poranku.
Czekam na tę jedną, która dopatrzy się we mnie
Drogi powrotnej.
...
Podchodzą tylko te, które są zbyt odważne,
Albo te, co odwagę straciły...
Nie! One są najodważniejsze.
Nie mogę im pomóc. Nie mogę ich zjeść.
Jestem wegetarianinem, takie rozczarowanie.
...
Pośród mgieł leniwych, my, aktywni,
Skaczemy razem.
Bezpański pies
Dozgonne dzięki ci bestio,
Że urwałaś mi warkocze,
Gdy umiałem je sobie jeszcze pleść...
Dziś bym się o nie potknął.
Dziś zabrudziłbym je w kałuży i by mi
To przeszkadzało.
Dziś w końcu bym je sprzedał i kupił
Wieczorową gazetę o bestiach i innych
Przypadkach w psychiatrii.
Ale nie mam warkoczy.
Nie stać mnie na gazetę.
Zostałaś.
Że urwałaś mi warkocze,
Gdy umiałem je sobie jeszcze pleść...
Dziś bym się o nie potknął.
Dziś zabrudziłbym je w kałuży i by mi
To przeszkadzało.
Dziś w końcu bym je sprzedał i kupił
Wieczorową gazetę o bestiach i innych
Przypadkach w psychiatrii.
Ale nie mam warkoczy.
Nie stać mnie na gazetę.
Zostałaś.
Latawiec
I wtenczas, gdy zapadły chmury... -
Jestem.
Wpatruję się aż hen w bezpański balon...
Ja też już swój dawno zgubiłem.
...
Zapodział mi się obok moich butów,
Starych, pogniecionych koszul
I obok mych dawnych wspomnień.
...
W tę noc, w tę wielką, bezkresną noc
Siadam na trawie i puszczam latawiec...
A wśród czerni nieba widać
Unoszące się spodnie...
Mam z nimi piękne wspomnienia.
Lecą wysoko wśród czerni...
Wśród śmiejących się gwiazd.
Jestem.
Wpatruję się aż hen w bezpański balon...
Ja też już swój dawno zgubiłem.
...
Zapodział mi się obok moich butów,
Starych, pogniecionych koszul
I obok mych dawnych wspomnień.
...
W tę noc, w tę wielką, bezkresną noc
Siadam na trawie i puszczam latawiec...
A wśród czerni nieba widać
Unoszące się spodnie...
Mam z nimi piękne wspomnienia.
Lecą wysoko wśród czerni...
Wśród śmiejących się gwiazd.
środa, 2 października 2019
Teodycea
Zesłany do piekła,
Zapomniał zabrać frak.
Słyszałem, ryk,
Przeraźliwy obijał się
W salach piekielnych katedr,
Lecz z czasem, stało się to muzyką.
Operą, w której można się zasłuchać.
Zostałem jeszcze chwilę...
...
Zamknąłem oczy
I byłem już w niebie, gdzie przesiaduje Bóg.
W niebie samego Boga,
A dookoła rozbrzmiewały jęki,
Układając się w bolesne...
Figaro.
Zapomniał zabrać frak.
Słyszałem, ryk,
Przeraźliwy obijał się
W salach piekielnych katedr,
Lecz z czasem, stało się to muzyką.
Operą, w której można się zasłuchać.
Zostałem jeszcze chwilę...
...
Zamknąłem oczy
I byłem już w niebie, gdzie przesiaduje Bóg.
W niebie samego Boga,
A dookoła rozbrzmiewały jęki,
Układając się w bolesne...
Figaro.
Subskrybuj:
Posty (Atom)