Translate

poniedziałek, 6 stycznia 2020

Co dał mi świat

Gdzie jesteś?
Nie mam pojęcia, bo ja nie wiem,
Do kogo się zwracam.
W wielkim mieście
Widziałem tyle latarek...
I dzieci, i w długich nocach,
Których nie możemy z siebie zdjąć...
Puszczałem im zajączki, potem
Całą historię ukrzyżowanego,
Bo studiowałem teologię...,
A kiedy wszyscy dorośli poszli już spać...
Oddałem swoją latarkę.
Byłem zmęczony, a zresztą mam
Swoje lata.
Spać...
Nie miałem żadnego pomysłu.

Kabaret w rozświetlonych alejkach

Patrzyła się na mnie.
Widziałem..., lekko uchyliłem
Siebie spod kapelusza...
Nadeszła noc, widziałem...
Oblekła mnie, jak przyjazna mi osoba,
Której teraz sobie nie przypomnę...
Patrzyła się na mnie,
Podszedłem popatrzeć
Na jej twarz, a ta... odbijała się
W skutym lodem chodniku.
Zażenowana uciekła...
A ja się śmiałem.
Śmiałem się!
To był piękny dzień!
I śmiała się ze mną noc.
I śmiały się wszystkie gwiazdy!

Jak działają zegarki

Widziałem...,
Wielkie monitory i moje
Życie na drobnym różowym
Zegarku...
Na wielkich szklanych tarczach
Odmierzany był czas.
Wszędzie... Słyszałem,
Aż nagle... elektroniczna kukułka,
Jak żywa!
Usiadłem w ławce,
Wyciągnąłem swój stary,
Jeszcze z młodych lat, pusty zeszyt.
I zacząłem liczyć.

Włosy spod szarych beretów

To ja tu, zgapiłem strój
Zwykłych ludzi.
Zwykłych pań i zwykłych
Całkiem, eleganckich panów.
Poznaję ich długie rzędy miast.
Jestem w nich...,
A gdyby ktoś zapytał mnie o drogę
Do wyjścia, o jarzący się
Zielenią znak...,
Co ukazywał mi się kiedyś w mych
Jakichś tam dziecinnych snach...
"Nie wiem."
A zresztą, nigdzie
Już indziej nie będę tak pięknie ubrany
I nikt mnie o nic nie zapyta.

Proszę, zostań.

Tym, co chodzą po wodzie

Ja, zdaje mi się,
Ja jestem...
Ja świecę,
Wgapiony przez całe moje własne
Noce w twarz smętnego księżyca.
To woda...
Wszędzie pode mną była woda.
Widziałem...,
Lecz kiedy zdałem sobie sprawę,
Że jestem za duży, by po niej chodzić...
Nastał dzień, a w wodzie...
Odbijały się rzędy zielonych drzew,
Przelatujących ptaków...

Pamiątka z ludzkich rąk

W wielkich przestrzeniach
Oddychającego, ciemnego nieba,
Widać...
Patrzy na to wszystko, co jest
I na nas, i co się jeszcze z nami
Może wydarzyć.
Widzę...,
Wskazujemy tam na niego,
Wypatrując ludzkiej twarzy.
Patrzy,
Patrzy w nas koralem
Jaśniejących oczu...,
A z boku dogasa proste,
Sklecona naprędce ognisko...

To na pamiątkę naszego spotkania w nocy.