Są pełne fioletowe chmury.
Spokojnie snują się
Po ciemniejącym niebie.
...
W dali odzywa się ptak.
Opowiada swe bajki.
I my usiedliśmy przy ognisku,
Opowiadając o tym, co się pewnie
Nigdy nie wydarzy.
A nad nami spokojnie suną fioletowe
Chmury.
Ogień rodzi kolejne płomienie.
Cisza...
Jeśli miałbym porównywać z czymś zapach miłości, porównałbym go z zapachem kwitnącej wiśni.
Translate
środa, 27 marca 2019
Czas
Jest pełno chmur,
A pod spodem, na ciemnej ziemi
Jest pełno walających się zegarów.
Leżą martwe, w bezładzie...
...
Czasami podleci czarny ptak
I trąci je dziobem.
Martwe...
Już nikt po nie nie przyjdzie.
...
Mijają chmury,
A pod spodem jest pełno zegarów.
Leżą martwe na czarnej ziemi,
Czasami podleci czarny ptak
I trąci je dziobem.
I nikt już po nie nie przyjdzie.
A pod spodem, na ciemnej ziemi
Jest pełno walających się zegarów.
Leżą martwe, w bezładzie...
...
Czasami podleci czarny ptak
I trąci je dziobem.
Martwe...
Już nikt po nie nie przyjdzie.
...
Mijają chmury,
A pod spodem jest pełno zegarów.
Leżą martwe na czarnej ziemi,
Czasami podleci czarny ptak
I trąci je dziobem.
I nikt już po nie nie przyjdzie.
wtorek, 26 marca 2019
Pokój luster
U nas każdy ma swoją
Małą scenkę
I paru ludzi, którzy akurat
Przechodzili.
Zabłądzili może, czytając gazetę,
A może co do niektórych przyszli
Całkiem celowo.
...
To jest taki osobisty pokój luster.
Robimy do nich miny,
A oni odpowiadają, a potem
Przechodzą dalej.
...
U mnie to są w ogóle całe tłumy.
Małą scenkę
I paru ludzi, którzy akurat
Przechodzili.
Zabłądzili może, czytając gazetę,
A może co do niektórych przyszli
Całkiem celowo.
...
To jest taki osobisty pokój luster.
Robimy do nich miny,
A oni odpowiadają, a potem
Przechodzą dalej.
...
U mnie to są w ogóle całe tłumy.
Sięgnąć gwiazd
Wszyscy wałęsamy się
Wśród okolicznych gwiazd.
Wsród ciemnych rzeczek
I całkiem stromych wzgórz.
I wznosimy oczy wciąż w górę.
Bo w górze..., góra jest
Coraz wyżej, jakby wszystko się
Oddalało i już do niczego
Nie mielibyśmy dostępu.
Gwiazdy są za wysoko.
...
Zebrały się dzieci.
Tylko one mogą jeszcze sięgnąć.
Wśród okolicznych gwiazd.
Wsród ciemnych rzeczek
I całkiem stromych wzgórz.
I wznosimy oczy wciąż w górę.
Bo w górze..., góra jest
Coraz wyżej, jakby wszystko się
Oddalało i już do niczego
Nie mielibyśmy dostępu.
Gwiazdy są za wysoko.
...
Zebrały się dzieci.
Tylko one mogą jeszcze sięgnąć.
Pochód
Wszyscy się kiedyś zabijemy.
Pójdziemy tam, gdzie czekać
Będzie na nas zachód.
Wielki, pomarańczowy zachód.
Koniec.
Potem niech będzie ciemność.
Idziemy tam, by siebie nie widzieć.
...
Cisza...
Odleciały ptaki.
Idę wraz z nimi.
Przysiadły na okolicznych słupach.
Jest pełno, pełno słupów.
Idziemy tam, by już siebie nie widzieć,
Ale teraz nieważne dlaczego.
Słońce zachodzi.
Idę. Idę wraz z nimi.
Pójdziemy tam, gdzie czekać
Będzie na nas zachód.
Wielki, pomarańczowy zachód.
Koniec.
Potem niech będzie ciemność.
Idziemy tam, by siebie nie widzieć.
...
Cisza...
Odleciały ptaki.
Idę wraz z nimi.
Przysiadły na okolicznych słupach.
Jest pełno, pełno słupów.
Idziemy tam, by już siebie nie widzieć,
Ale teraz nieważne dlaczego.
Słońce zachodzi.
Idę. Idę wraz z nimi.
poniedziałek, 25 marca 2019
Ucieczka
To wszystko jest moje własne.
Kiedy siadam
Na wielkiej, czarnej scenie,
A jednocześnie na pagórku
Przy drobnym wodospadzie...
...
Wtedy jestem gdzieś daleko stąd.
Tam, gdzie nikt mnie już
Nie zauważy.
Gdzie porozmawiam z tym, co przeminęło
I co już nigdy nie wróci.
...
Kiedyś muszę odwrócić głowę.
Spojrzeć się na publiczność.
Patrzy...
Czasem trzeba się odezwać.
Kiedy siadam
Na wielkiej, czarnej scenie,
A jednocześnie na pagórku
Przy drobnym wodospadzie...
...
Wtedy jestem gdzieś daleko stąd.
Tam, gdzie nikt mnie już
Nie zauważy.
Gdzie porozmawiam z tym, co przeminęło
I co już nigdy nie wróci.
...
Kiedyś muszę odwrócić głowę.
Spojrzeć się na publiczność.
Patrzy...
Czasem trzeba się odezwać.
Odejście
Wszędzie jest tak ciemno.
Szeregi latarni o cichych,
Zażółconych światłach
Patrzą...
Cisza...
...
Pamiętam, że wzięliśmy się
Za ręce, a potem poszłaś.
Udałaś się w swoją stronę,
A drogę oświetlały ci latarnie.
Ciche, o spokojnych, zażółconych
Światłach.
...
Jeszcze daleko cię widziałem.
Odeszłaś...
Byłaś coraz mniejsza.
...
A potem powoli zgasły...
Szeregi latarni o cichych,
Zażółconych światłach
Patrzą...
Cisza...
...
Pamiętam, że wzięliśmy się
Za ręce, a potem poszłaś.
Udałaś się w swoją stronę,
A drogę oświetlały ci latarnie.
Ciche, o spokojnych, zażółconych
Światłach.
...
Jeszcze daleko cię widziałem.
Odeszłaś...
Byłaś coraz mniejsza.
...
A potem powoli zgasły...
Planeta
Statek wylądował na planecie.
Złudliwe zdanie,
Bo wokół, wśród nieprzebranej
Czerni kosmosu, rosły liście
I było całkiem zielono.
...
Wyszliśmy ubrani w jaskrawe
Kolory, imitowały zwykłość,
Normalność,
I na powrót wszystko stało się
Takie swojskie, takie nasze.
Takie, które już dawno
Odeszło w niepamięć.
Złudliwe zdanie,
Bo wokół, wśród nieprzebranej
Czerni kosmosu, rosły liście
I było całkiem zielono.
...
Wyszliśmy ubrani w jaskrawe
Kolory, imitowały zwykłość,
Normalność,
I na powrót wszystko stało się
Takie swojskie, takie nasze.
Takie, które już dawno
Odeszło w niepamięć.
Scena
Siadłszy na krześle...,
Wokół jest pełno ludzi
I duża, bardzo ciemna scena.
...
Widzę, wszyscy się patrzą.
Wszystkie reflektory
Zwrócone na moją piękną twarz.
Jakieś poruszenie. Szmery...
Trzeba coś powiedzieć.
Trzeba choć odchrząknąć,
Żeby wszystko było we właściwym
Porządku.
Aktor ma grać.
Publiczność słuchać i się zachwycać.
...
Odchrząknąłem.
Wszystko na powrót ucichło.
Wokół jest pełno ludzi
I duża, bardzo ciemna scena.
...
Widzę, wszyscy się patrzą.
Wszystkie reflektory
Zwrócone na moją piękną twarz.
Jakieś poruszenie. Szmery...
Trzeba coś powiedzieć.
Trzeba choć odchrząknąć,
Żeby wszystko było we właściwym
Porządku.
Aktor ma grać.
Publiczność słuchać i się zachwycać.
...
Odchrząknąłem.
Wszystko na powrót ucichło.
Sen o końcu świata
Uciekam w jedwabną
Powłokę swoich snów.
Chowam się w ich pieczarach,
Lecz na próżno.
Śnię o końcu świata,
Gdzie nic się nie ukryje.
...
Widzą mnie wszystkie oczy.
Wszystkie głowy zwrócone
Są w moją stronę.
Kurtyna jest coraz niżej,
Lecz nigdy nie dochodzi do dołu.
...
Nikt się nie śmieje,
Wyczekujemy końca.
Wszyscy chcemy się zbudzić.
Powłokę swoich snów.
Chowam się w ich pieczarach,
Lecz na próżno.
Śnię o końcu świata,
Gdzie nic się nie ukryje.
...
Widzą mnie wszystkie oczy.
Wszystkie głowy zwrócone
Są w moją stronę.
Kurtyna jest coraz niżej,
Lecz nigdy nie dochodzi do dołu.
...
Nikt się nie śmieje,
Wyczekujemy końca.
Wszyscy chcemy się zbudzić.
Własny świat
Widzę niebieskie niebo.
Czasami przeleje się jakaś
Chmura, a ja nie wiem.
Jestem nieuświadomiony,
Że to jest tylko taki sen.
...
Sen, który śniłem już
Zeszłego roku
I nawet dwa lata temu.
Nie wiedziałem, że jest to chwilowe,
Że nigdy nie będzie w nim nocy.
...
To był mój mały świat.
Bliższy od wszystkiego,
Co teraz mogę dotknąć.
Czasami przeleje się jakaś
Chmura, a ja nie wiem.
Jestem nieuświadomiony,
Że to jest tylko taki sen.
...
Sen, który śniłem już
Zeszłego roku
I nawet dwa lata temu.
Nie wiedziałem, że jest to chwilowe,
Że nigdy nie będzie w nim nocy.
...
To był mój mały świat.
Bliższy od wszystkiego,
Co teraz mogę dotknąć.
niedziela, 24 marca 2019
Ułuda wśród tkliwych dni
To są moje szczęśliwe dni.
Szczęśliwe, kiedy nikt nie patrzy,
A ja opowiadam sobie całkiem
Drobne rzeczy,
Zalewając kolejną filiżankę herbaty.
Resztę wyrzuciłem.
...
Precz!
To będzie moja nowa
Niefikcyjna opowieść.
Moje nowe wspomnienie,
Które działo się pewnej nocy.
Ach, jakie ono było piękne!
Teraz już nie ma takich wspomnień.
...
Teraz już nic takiego nie ma.
Szczęśliwe, kiedy nikt nie patrzy,
A ja opowiadam sobie całkiem
Drobne rzeczy,
Zalewając kolejną filiżankę herbaty.
Resztę wyrzuciłem.
...
Precz!
To będzie moja nowa
Niefikcyjna opowieść.
Moje nowe wspomnienie,
Które działo się pewnej nocy.
Ach, jakie ono było piękne!
Teraz już nie ma takich wspomnień.
...
Teraz już nic takiego nie ma.
Pielgrzym
Widzę...
Wciąż widzę ciemne niebo.
I wędrówki różnych gwiazd.
...
Wpatruję się w górę,
Szukam drogi.
To mój mały, bardzo mały ratunek,
Że, być może, jej wcale nie znajdę.
Że miałem się tu zgubić
I już nic więcej nie szukać.
...
Być wśród gwiazd.
Wsród tej cichej nocy.
Nie szukać już odpowiedzi.
Wciąż widzę ciemne niebo.
I wędrówki różnych gwiazd.
...
Wpatruję się w górę,
Szukam drogi.
To mój mały, bardzo mały ratunek,
Że, być może, jej wcale nie znajdę.
Że miałem się tu zgubić
I już nic więcej nie szukać.
...
Być wśród gwiazd.
Wsród tej cichej nocy.
Nie szukać już odpowiedzi.
Ocean
Wszędzie jest tak niebiesko,
Że chciałoby się zanurzyć,
Zanurzyć się coraz głębiej.
Już nigdy nie powrócić...
...
To tylko jedno z wielu odbić
W tak wielkim oceanie.
Trzeba płynąć,
Płynąć wciąż dalej,
Bo już zaczyna zmierzchać.
...
Bo już zaczyna zmierzchać.
Że chciałoby się zanurzyć,
Zanurzyć się coraz głębiej.
Już nigdy nie powrócić...
...
To tylko jedno z wielu odbić
W tak wielkim oceanie.
Trzeba płynąć,
Płynąć wciąż dalej,
Bo już zaczyna zmierzchać.
...
Bo już zaczyna zmierzchać.
Bloki
Mali ludzie,
Mali pośród wielkich bloków
Wypatrujemy światła
Z tym jednym pytaniem...
...
Wdrapujemy się coraz wyżej.
Sięgamy samych szczytów,
Lecz wszystko wciąż jest za wysoko.
...
Tak i dla mnie.
Próżno sięgać.
Wszystko jest takie wysokie.
Kurczę się, kurczę,
Pośród wielkich bloków prawie
Mnie nie widać.
Mali pośród wielkich bloków
Wypatrujemy światła
Z tym jednym pytaniem...
...
Wdrapujemy się coraz wyżej.
Sięgamy samych szczytów,
Lecz wszystko wciąż jest za wysoko.
...
Tak i dla mnie.
Próżno sięgać.
Wszystko jest takie wysokie.
Kurczę się, kurczę,
Pośród wielkich bloków prawie
Mnie nie widać.
Wędrówka gwiazd
Jest ciemno.
Zupełnie ciemno, a my
Wyczekujemy spadających gwiazd.
...
Obserwujemy po cichu.
Wszędzie aż czuć podekscytowanie
I wiem, że wszyscy
Chcieliby na nie uciec.
Spadać razem z nimi
W niemą czerń
I już nigdy nie powrócić.
...
To tylko jedno proste życzenie.
...
Jednak żadna nie spada.
Ćmią na czarnym niebie.
Panowie, panie, jeszcze nie czas.
Zupełnie ciemno, a my
Wyczekujemy spadających gwiazd.
...
Obserwujemy po cichu.
Wszędzie aż czuć podekscytowanie
I wiem, że wszyscy
Chcieliby na nie uciec.
Spadać razem z nimi
W niemą czerń
I już nigdy nie powrócić.
...
To tylko jedno proste życzenie.
...
Jednak żadna nie spada.
Ćmią na czarnym niebie.
Panowie, panie, jeszcze nie czas.
sobota, 23 marca 2019
Tam, pod starym jaworem
Tam, pod rozrosłym
Jaworem jestem...
Gram w coś sam ze sobą,
Ale już nie pamiętam,
W co dokładnie.
...
Wszyscy się rozeszli.
Jaworem jestem...
Gram w coś sam ze sobą,
Ale już nie pamiętam,
W co dokładnie.
...
Wszyscy się rozeszli.
Fletnia
Uciekam tam, gdzie
Nikt mnie nie rozpozna,
Gdzie nikt za mną nie zawoła.
...
Niech wystarczy, że ja będę o sobie
Pamiętać.
Będę dla siebie nucił.
Nikt mnie nie rozpozna,
Gdzie nikt za mną nie zawoła.
...
Niech wystarczy, że ja będę o sobie
Pamiętać.
Będę dla siebie nucił.
Zwierzenia
Boję się
Aż zapieje kur,
Zwiastun pierwszych promieni.
Ogarnia mnie nicość,
Całkiem ślepy na światło gubię drogę.
Wołam w przestrzeń o pomoc.
Obijam się o drzewa,
O chmary gałęzi.
...
Chcę wypatrzeć drogi,
Lecz widzę jedynie ciemność
I idę do tego, czego najbardziej się boję.
Do wiecznie ciemnej nocy.
Aż zapieje kur,
Zwiastun pierwszych promieni.
Ogarnia mnie nicość,
Całkiem ślepy na światło gubię drogę.
Wołam w przestrzeń o pomoc.
Obijam się o drzewa,
O chmary gałęzi.
...
Chcę wypatrzeć drogi,
Lecz widzę jedynie ciemność
I idę do tego, czego najbardziej się boję.
Do wiecznie ciemnej nocy.
Strach
Nawarstwiły się ciemne chmury.
Jest już całkiem czarno.
Boję się wyjrzeć przez okno.
Boję się długich, czarnych drzew.
Będą mnie wołać do siebie,
Zagarniać wijącymi gałęziami.
...
Wtedy cały świat zamilknie
I nikt mi nie pomoże.
Wtedy zostanę całkiem sam,
Patrząc się na tak szybko
Mijające chmury.
Tak, tu jest całkiem czarno
I bardzo się boję.
Jest już całkiem czarno.
Boję się wyjrzeć przez okno.
Boję się długich, czarnych drzew.
Będą mnie wołać do siebie,
Zagarniać wijącymi gałęziami.
...
Wtedy cały świat zamilknie
I nikt mi nie pomoże.
Wtedy zostanę całkiem sam,
Patrząc się na tak szybko
Mijające chmury.
Tak, tu jest całkiem czarno
I bardzo się boję.
Słońce o zachodzie
Słońce jak wielka,
Leniwie spadająca gwiazda,
Co pali cały ocean.
...
Wszędzie jest tak pomarańczowo,
Coraz ciemnej...
Ciemniej...
Już prawie nie widać tam
W dali majaczących drzew.
Już tylko niezgrabne kontury.
Zlewają się...
Jak wszystko.
Jak ja...
...
Jak każdy kolejny zachód...
Leniwie spadająca gwiazda,
Co pali cały ocean.
...
Wszędzie jest tak pomarańczowo,
Coraz ciemnej...
Ciemniej...
Już prawie nie widać tam
W dali majaczących drzew.
Już tylko niezgrabne kontury.
Zlewają się...
Jak wszystko.
Jak ja...
...
Jak każdy kolejny zachód...
Pośród ciemności
Jak dobrze jest się nie bać.
Kiedy zapadnie noc,
Podziwiać pierwsze gwiazdy.
...
My chcemy do nich odlecieć.
Uciec.
To nasza prywatna ucieczka.
Nasze prywatne marzenie.
...
Uciec jak najdalej,
By pośród tej ciemni w ogóle
Nie było nas widać.
...
Chciałbym się nie bać
I może dlatego tęsknię do
Gwiazd, do nas,
Samotnych pośród ciemności.
Kiedy zapadnie noc,
Podziwiać pierwsze gwiazdy.
...
My chcemy do nich odlecieć.
Uciec.
To nasza prywatna ucieczka.
Nasze prywatne marzenie.
...
Uciec jak najdalej,
By pośród tej ciemni w ogóle
Nie było nas widać.
...
Chciałbym się nie bać
I może dlatego tęsknię do
Gwiazd, do nas,
Samotnych pośród ciemności.
Medytacja nocna
Kiedy zapadną
Brylantowe noce,
Wychodzę...
Tuż obok jest ocean.
Wielki, czuwający,
Który zdaje się wiedzieć o wszystkim,
Który zdaje się opiekować.
...
Brylantowa noc pełna gwiazd.
Cisza...
Ptaki trzepoczą skrzydłami.
Czas...
Czas...
...
Wejść.
I może, może już nigdy
Z niego nie wrócić.
Brylantowe noce,
Wychodzę...
Tuż obok jest ocean.
Wielki, czuwający,
Który zdaje się wiedzieć o wszystkim,
Który zdaje się opiekować.
...
Brylantowa noc pełna gwiazd.
Cisza...
Ptaki trzepoczą skrzydłami.
Czas...
Czas...
...
Wejść.
I może, może już nigdy
Z niego nie wrócić.
Dzień po dniu
Dzień po dniu
Widzę twoje oczy,
Ale to ty, nie one,
Jesteś moim najskrytszym szczęściem.
Widzę twoje oczy,
Ale to ty, nie one,
Jesteś moim najskrytszym szczęściem.
Nadzieja
Dajcie mi panowie
Jakiś płaszcz, bym mógł
Przetrwać zimę.
Zima kryje się w moim sercu,
Tam, gdzie nie dotarły promienie
Albo jeszcze gdzie jest bardzo jasno.
Będzie to zimna biel.
Wszystko tam będzie zimne.
...
Wszystko będzie drżeć.
Ja muszę iść
Przez tę mroźną krainę,
Szukać jeszcze czegoś, co na
Zewnątrz nazywają nadzieją.
...
Pięknie jest mieć nadzieję.
Ale ja od panów wolę jakiś
Płaszcz na drogę.
Jakiś płaszcz, bym mógł
Przetrwać zimę.
Zima kryje się w moim sercu,
Tam, gdzie nie dotarły promienie
Albo jeszcze gdzie jest bardzo jasno.
Będzie to zimna biel.
Wszystko tam będzie zimne.
...
Wszystko będzie drżeć.
Ja muszę iść
Przez tę mroźną krainę,
Szukać jeszcze czegoś, co na
Zewnątrz nazywają nadzieją.
...
Pięknie jest mieć nadzieję.
Ale ja od panów wolę jakiś
Płaszcz na drogę.
Duże dziecko
Czasami wyjmuję
Mózg i zaczynam z nim rozmawiać,
Ale są to rozmowy dość kłótliwe.
Nie lubimy się wcale
I wolimy żyć w odosobnieniu.
...
Nie jest to jednak możliwe,
Lecz zanim ktoś oskarży mnie
O głuptactwo, dodam,
Że uwielbiam swój mózg.
Bawię sie nim, obowiązuję sznurkiem
I puszczam jak duże yoyo.
Mózg i zaczynam z nim rozmawiać,
Ale są to rozmowy dość kłótliwe.
Nie lubimy się wcale
I wolimy żyć w odosobnieniu.
...
Nie jest to jednak możliwe,
Lecz zanim ktoś oskarży mnie
O głuptactwo, dodam,
Że uwielbiam swój mózg.
Bawię sie nim, obowiązuję sznurkiem
I puszczam jak duże yoyo.
Dzień i noc
Wielki statek osiadł
Na pochyłej ciemni.
Wszędzie było ciemno,
Jakby całe przestrzenie wypełniła
Cicha, bezwietrzna noc.
...
Ktoś wyszedł,
Ktoś dał dowód człowieka.
Ktoś zrobił zdjęcie.
Na razie nic z tego nie wynikło.
Tu po prostu był człowiek,
Który szukał dnia.
Na pochyłej ciemni.
Wszędzie było ciemno,
Jakby całe przestrzenie wypełniła
Cicha, bezwietrzna noc.
...
Ktoś wyszedł,
Ktoś dał dowód człowieka.
Ktoś zrobił zdjęcie.
Na razie nic z tego nie wynikło.
Tu po prostu był człowiek,
Który szukał dnia.
Las
Gdzie jest tamta
Latarnia,
Płonąca pośród długich nocy,
Kiedy jest cisza
I nie słychać nic, prócz
Kołyszących się tu i tam oddechów.
...
Tu już nie ma latarni,
Bo i nie ma niczego ludzkiego.
I może to nawet lepiej
Móc pochodzić nocą po ciemnym,
Dużym lesie.
Czasami zabłądzić,
Może spytać o drogę...
Latarnia,
Płonąca pośród długich nocy,
Kiedy jest cisza
I nie słychać nic, prócz
Kołyszących się tu i tam oddechów.
...
Tu już nie ma latarni,
Bo i nie ma niczego ludzkiego.
I może to nawet lepiej
Móc pochodzić nocą po ciemnym,
Dużym lesie.
Czasami zabłądzić,
Może spytać o drogę...
Wygnanie
Chciałbym pójść do takiego świata,
Gdzie już nic mnie
Złego nie spotka.
Nic, co by obłapiło nagle,
Co by było niespodziewane.
...
Czy są jeszcze takie światy?
A cóż, jeżeli nie znajdę
Takiego po śmierci?
Odbiorę Bogu jego ziemię,
A jeżeli nie da,
Napiszę na koszulce,
Że jestem tylko niewolnikiem...
...
Wówczas razem nimi będziemy.
Słyszysz Boże?
Ściągnę nas na sam dół.
Do bardzo ciemnego świata.
Gdzie już nic mnie
Złego nie spotka.
Nic, co by obłapiło nagle,
Co by było niespodziewane.
...
Czy są jeszcze takie światy?
A cóż, jeżeli nie znajdę
Takiego po śmierci?
Odbiorę Bogu jego ziemię,
A jeżeli nie da,
Napiszę na koszulce,
Że jestem tylko niewolnikiem...
...
Wówczas razem nimi będziemy.
Słyszysz Boże?
Ściągnę nas na sam dół.
Do bardzo ciemnego świata.
Balony
Wszędzie są wielkie,
Wielkie kolorowe balony.
Pośród ciemnej nocy.
Pośród świecących gwiazd...
...
A ja...
Ja lecę w jednym z nich.
Lecę, hen, wysoko,
Ponad wielkimi górami.
Dotykam pierwszych świetlistych
I szpeczę im jedno słowo.
...
To wszystko, co po nas pozostanie.
Pamiętajcie, kiedyś do was dolecę.
Kiedyś powrócę.
Wielkie kolorowe balony.
Pośród ciemnej nocy.
Pośród świecących gwiazd...
...
A ja...
Ja lecę w jednym z nich.
Lecę, hen, wysoko,
Ponad wielkimi górami.
Dotykam pierwszych świetlistych
I szpeczę im jedno słowo.
...
To wszystko, co po nas pozostanie.
Pamiętajcie, kiedyś do was dolecę.
Kiedyś powrócę.
Paprocie
Uschnięta paproć
Pamięta, kiedy wszystko było
Takie normalne...
Kiedy zakładało się buty,
Żeby gdzieś wyjść.
A każdy wiedział, dokąd idzie
I nic w tym mu nie przeszkadzało.
...
Kiedy podlewało się kwiaty,
Ot, tak, żeby po prostu rosły.
Wtedy właśnie...
...
Teraz, jak widać,
Wszystko jest uschnięte,
Ale nie jestem konserwatystą.
Specjalnie jej nie podlewałem
I zgubiłem moje ostatnie buty,
Też celowo.
Już żaden staruch nie podgląda
Mnie przez okno.
W ogóle już nikt o nic mnie nie podejrzewa.
Pamięta, kiedy wszystko było
Takie normalne...
Kiedy zakładało się buty,
Żeby gdzieś wyjść.
A każdy wiedział, dokąd idzie
I nic w tym mu nie przeszkadzało.
...
Kiedy podlewało się kwiaty,
Ot, tak, żeby po prostu rosły.
Wtedy właśnie...
...
Teraz, jak widać,
Wszystko jest uschnięte,
Ale nie jestem konserwatystą.
Specjalnie jej nie podlewałem
I zgubiłem moje ostatnie buty,
Też celowo.
Już żaden staruch nie podgląda
Mnie przez okno.
W ogóle już nikt o nic mnie nie podejrzewa.
Buty
Wszystko staje się czarne.
Najpierw była jeszcze biel,
Ale potem...
Potem czarne...
A w tym wszystkim były
Jeszcze zakurzone buty.
...
Nie wiadomo,
Do kogo należały.
Może były za małe.
A może ich właściciel już dawno nie żyje.
...
Nic z nich nie wyniknie,
Bo nikt już ich nie założy.
To były wcale ładne buty.
...
Zapaliłem świecę
I już na powrót było jasno.
Znów była zażółcona biel.
Najpierw była jeszcze biel,
Ale potem...
Potem czarne...
A w tym wszystkim były
Jeszcze zakurzone buty.
...
Nie wiadomo,
Do kogo należały.
Może były za małe.
A może ich właściciel już dawno nie żyje.
...
Nic z nich nie wyniknie,
Bo nikt już ich nie założy.
To były wcale ładne buty.
...
Zapaliłem świecę
I już na powrót było jasno.
Znów była zażółcona biel.
Zakurzone starocie
Nagle w pokoju było
Pełno wszelkich ludzi,
A wszyscy powiązani
Jakby wielkimi sznurami,
A nad nimi...
...
Nad nimi był wielki, stary
Magnetofon.
Zmuszeni go słuchać,
Rozmawiali.
Chcieli zagłuszyć.
Za wszelką cenę.
Krzyczeli!
...
Nikt nie chciał być zniewolony.
Ja też nie chcę.
Choć byłem związany całkiem mocno,
Gadałem o waniliowych lodach.
Wszyscy gadali o czymś innym.
I nikt siebie nie słyszał.
Ale nie było też słychać magnetofonu.
A ja to w ogóle byłem związany
Mocniej od innych.
Pełno wszelkich ludzi,
A wszyscy powiązani
Jakby wielkimi sznurami,
A nad nimi...
...
Nad nimi był wielki, stary
Magnetofon.
Zmuszeni go słuchać,
Rozmawiali.
Chcieli zagłuszyć.
Za wszelką cenę.
Krzyczeli!
...
Nikt nie chciał być zniewolony.
Ja też nie chcę.
Choć byłem związany całkiem mocno,
Gadałem o waniliowych lodach.
Wszyscy gadali o czymś innym.
I nikt siebie nie słyszał.
Ale nie było też słychać magnetofonu.
A ja to w ogóle byłem związany
Mocniej od innych.
Dusza
Wszędzie ciemno.
Czarne, upiorne drzewa
Wywijają ramionami.
Ciemno...
...
Moja dusza...
...
Tam leży jakaś gałąź.
Kręci się po czarnej ziemi
Pod ciemnym, granatowym niebem.
I mówi, że jest moją duszą.
...
Podpaliłem.
Oświetlam sobie nią drogę.
Ja, pielgrzym swego świata.
Idźcie!
Odejdźcie!
To mój świat.
Moja ciemność!
...
Jest noc...
Odleciały wszystkie ptaki.
Jestem całkiem sam.
Cisza...
...
Światło gaśnie.
Czarne, upiorne drzewa
Wywijają ramionami.
Ciemno...
...
Moja dusza...
...
Tam leży jakaś gałąź.
Kręci się po czarnej ziemi
Pod ciemnym, granatowym niebem.
I mówi, że jest moją duszą.
...
Podpaliłem.
Oświetlam sobie nią drogę.
Ja, pielgrzym swego świata.
Idźcie!
Odejdźcie!
To mój świat.
Moja ciemność!
...
Jest noc...
Odleciały wszystkie ptaki.
Jestem całkiem sam.
Cisza...
...
Światło gaśnie.
czwartek, 21 marca 2019
Współczesne garnitury
Pani to chyba nietutejsza.
Ja wszystkie pamiętam panie.
Wiją się, obkręcają wokół
Moich wąsów,
Zostawiając pustą butelkę koniaku.
...
Pani chyba mnie nie zna.
Nie jestem gotowy na
Stały związek.
My tylko udajemy gentelmanów.
A kiedy nikt nie patrzy...
...
Nie jesteśmy już mężczyznami.
Oddałem tę powinność mojemu psu.
Proszę z nim rozmawiać.
To już nieważne...
Muszę wyprowadzić się na spacer.
Ja wszystkie pamiętam panie.
Wiją się, obkręcają wokół
Moich wąsów,
Zostawiając pustą butelkę koniaku.
...
Pani chyba mnie nie zna.
Nie jestem gotowy na
Stały związek.
My tylko udajemy gentelmanów.
A kiedy nikt nie patrzy...
...
Nie jesteśmy już mężczyznami.
Oddałem tę powinność mojemu psu.
Proszę z nim rozmawiać.
To już nieważne...
Muszę wyprowadzić się na spacer.
środa, 20 marca 2019
Psychika
Trzymają mnie.
Czuję.
Trzymają za ramiona i głowę.
Wpychają do niemojego snu.
Ratunku, wiem, że to koszmar.
Nie mogę ich zobaczyć.
Nie widzę ich.
Pomocy.
...
Całe miasto to policjanci,
Ale nikt nie mógł mi pomóc.
Pobili mnie w środku,
A ja nikogo nie widziałem.
Czuję.
Trzymają za ramiona i głowę.
Wpychają do niemojego snu.
Ratunku, wiem, że to koszmar.
Nie mogę ich zobaczyć.
Nie widzę ich.
Pomocy.
...
Całe miasto to policjanci,
Ale nikt nie mógł mi pomóc.
Pobili mnie w środku,
A ja nikogo nie widziałem.
Czarne kaptury
Sądzę, że ja to nie ja.
Nonsens, ale że gdzieś
Tam zgubiłem siebie.
Zapmniałem wziąć się z domu.
I gubię się, jak bez kompasu,
Nie wiedząc dokąd iść,
Kręcę się w kółko.
...
Szukałem już na mapach.
Szukałem w różnych uliczkach
I ktoś nawet powiedział
Mi, gdzie jestem,
Ale mniał czarny kaptur.
...
Już kiedyś go widziałem.
I wtedy poszedłem w przepaść.
Błagałem, żeby podał mi rękę...
Koniec!
...
Nie ufajcie ludziom w czarnych kapturach.
Nonsens, ale że gdzieś
Tam zgubiłem siebie.
Zapmniałem wziąć się z domu.
I gubię się, jak bez kompasu,
Nie wiedząc dokąd iść,
Kręcę się w kółko.
...
Szukałem już na mapach.
Szukałem w różnych uliczkach
I ktoś nawet powiedział
Mi, gdzie jestem,
Ale mniał czarny kaptur.
...
Już kiedyś go widziałem.
I wtedy poszedłem w przepaść.
Błagałem, żeby podał mi rękę...
Koniec!
...
Nie ufajcie ludziom w czarnych kapturach.
Żale pod łóżkiem
Chciałbym uciec
Do wygodniejszego łóżka.
Faktycznie, chciałbym,
Ale zgubiłem kluczyki.
A zresztą, zapomniałem nóg.
Nie chce mi się ich szukać.
...
Ani nawet wstawać.
Dajcie mi westchnąć nad swym losem.
Zaraz to wszystko wezmę,
Wymieszam
I postawię może przed bogiem.
Niech mnie przeprasza
I da wygodne łóżko.
Do wygodniejszego łóżka.
Faktycznie, chciałbym,
Ale zgubiłem kluczyki.
A zresztą, zapomniałem nóg.
Nie chce mi się ich szukać.
...
Ani nawet wstawać.
Dajcie mi westchnąć nad swym losem.
Zaraz to wszystko wezmę,
Wymieszam
I postawię może przed bogiem.
Niech mnie przeprasza
I da wygodne łóżko.
Człowiek ekologiczny
Jadę sobie w swoim
Nowym samochodzie
I podziwiam uelektrycznione drzewa.
Wszystko musi się świecić.
...
Tylko człowiek.
On nie jest prądożerny.
Jakiś pomylony filozof
By stwierdził, że ekologiczny.
Nowym samochodzie
I podziwiam uelektrycznione drzewa.
Wszystko musi się świecić.
...
Tylko człowiek.
On nie jest prądożerny.
Jakiś pomylony filozof
By stwierdził, że ekologiczny.
Maszyna na spacerze
Czasami wypatruję zachodu.
Wypatruję z moją
Ukochaną maszyną.
Bo już nikt mnie nie lubi.
I sam jestem na tym świecie.
...
Całe szczęście,
Dokupiłem jej nowe baterie
I zapasowy akumulator.
...
Teraz wszyscy tak robią.
Tylko słońce jest jakieś sztuczne.
Wypatruję z moją
Ukochaną maszyną.
Bo już nikt mnie nie lubi.
I sam jestem na tym świecie.
...
Całe szczęście,
Dokupiłem jej nowe baterie
I zapasowy akumulator.
...
Teraz wszyscy tak robią.
Tylko słońce jest jakieś sztuczne.
Brodaci panowie
Wszędzie są głowy.
Tak, tak, doskonale je widzę.
Toną przerażone w budynkach.
W wielkich szklanych gmachach.
W stercie papierzysk
I w spinaczach biurowych.
...
Ja wykorzystałem wszystkie
Zszywki.
Wyrzucili mnie z pracy.
Pozostało siedzieć na ławeczce
Obok brodatego pana.
Tak, tak, doskonale je widzę.
Toną przerażone w budynkach.
W wielkich szklanych gmachach.
W stercie papierzysk
I w spinaczach biurowych.
...
Ja wykorzystałem wszystkie
Zszywki.
Wyrzucili mnie z pracy.
Pozostało siedzieć na ławeczce
Obok brodatego pana.
Kosz
Ktoś kiedyś powiedział,
Że lubi pić.
Ja też piję,
Ale kiedy nikt nie patrzy.
...
Chowam się z tym,
Choć wcale nie jestem
Alkoholikiem.
Cichutko...
Patrzę...
Piją...
Sączą całe butelki.
...
Ja je tylko potem wyrzucam
Do kosza.
Że lubi pić.
Ja też piję,
Ale kiedy nikt nie patrzy.
...
Chowam się z tym,
Choć wcale nie jestem
Alkoholikiem.
Cichutko...
Patrzę...
Piją...
Sączą całe butelki.
...
Ja je tylko potem wyrzucam
Do kosza.
Mechanizm
Marnotrawię się
W rozpuście.
Zostawiłem wszelkie
Wzorce starego myślenia.
...
Podczepiłem się do maszyny.
Moja droga, myśl
Za mnie.
Ja jestem rozczarowany.
W tarocie wyszedł mi głupiec.
...
Myśl za stu doktorów.
Ja muszę się wyłączyć.
Oddaję ci moje imię.
W rozpuście.
Zostawiłem wszelkie
Wzorce starego myślenia.
...
Podczepiłem się do maszyny.
Moja droga, myśl
Za mnie.
Ja jestem rozczarowany.
W tarocie wyszedł mi głupiec.
...
Myśl za stu doktorów.
Ja muszę się wyłączyć.
Oddaję ci moje imię.
Jezus uelektryczniony
I zanim naszły pierwsze
Chmury następnego poranka...
...
Postawili ją...
Wielką, stalową maszynę,
Co odbijała co niektóre
Promienie...
...
Ustawiali się do niej w kolejce,
A ona podszeptywała coś
W każdy wieczór
I w każdy podwieczorek.
...
O Jezu, spójrz,
Co się z nami stało...
Jesteś zmechanizowany!
Chmury następnego poranka...
...
Postawili ją...
Wielką, stalową maszynę,
Co odbijała co niektóre
Promienie...
...
Ustawiali się do niej w kolejce,
A ona podszeptywała coś
W każdy wieczór
I w każdy podwieczorek.
...
O Jezu, spójrz,
Co się z nami stało...
Jesteś zmechanizowany!
Pragnienie
Jestem zmęczony,
Choć nikomu o tym nie mówiłem.
Jestem zmęczony podróżą
I tęsknię do błękitu nieba.
Do słońca...
...
Bo we mnie jest noc.
Ciemna noc,
A ja nie mogę spać.
I boję się, boję,
Że już nigdy się nie skończy.
...
Choć gdzieś tam widzę,
Gdzieś daleko,
Choć może to tylko ułuda...
Pragnienie.
Pamiętam,
Gdzieś tam widziałem wschód słońca.
Choć nikomu o tym nie mówiłem.
Jestem zmęczony podróżą
I tęsknię do błękitu nieba.
Do słońca...
...
Bo we mnie jest noc.
Ciemna noc,
A ja nie mogę spać.
I boję się, boję,
Że już nigdy się nie skończy.
...
Choć gdzieś tam widzę,
Gdzieś daleko,
Choć może to tylko ułuda...
Pragnienie.
Pamiętam,
Gdzieś tam widziałem wschód słońca.
Ciemność
Chciałbym uciec.
Chciałbym, żeby wszystko
Tak pozostało.
Stanęło...
...
Wtedy usiadłbym pod drzewem.
Pod jego rozłożystymi ramionami
I oglądałbym wałęsające się chmury.
...
Nadchodzi noc.
Wielka ciemna noc.
Boję się.
To ciemność...
Wszystko otacza ciemność.
Jakby nigdy nie miała się skończyć.
Chciałbym, żeby wszystko
Tak pozostało.
Stanęło...
...
Wtedy usiadłbym pod drzewem.
Pod jego rozłożystymi ramionami
I oglądałbym wałęsające się chmury.
...
Nadchodzi noc.
Wielka ciemna noc.
Boję się.
To ciemność...
Wszystko otacza ciemność.
Jakby nigdy nie miała się skończyć.
Ramiona
Gdy nastanie noc,
Widzę ramiona.
Wiją się.
Chcą porwać.
Przejąć!
...
Ciemno.
To zgasły ostatnie światła...
...
Pamiętam,
Leżę na wielkim łóżku.
Nie wolno się bać.
Szarpią.
I tylko jedna myśl,
Proszę, nie wolno się bać.
Widzę ramiona.
Wiją się.
Chcą porwać.
Przejąć!
...
Ciemno.
To zgasły ostatnie światła...
...
Pamiętam,
Leżę na wielkim łóżku.
Nie wolno się bać.
Szarpią.
I tylko jedna myśl,
Proszę, nie wolno się bać.
Noc zakochanych
Drzewa...
Świece gasną...
Na liściach gasną świece.
Cisza.
Jakiś pan przyszedł.
Jakaś pani przyszła.
Zapalili jedną...
...
Cisza.
Jakiś pan przyszedł.
Jakaś pani przyszła.
Zapalili jedną...
...
Świece gasną...
niedziela, 17 marca 2019
Więzień
Klatka.
Więzienie.
Zło.
To wszystko, co mam tutaj.
To jest we mnie.
Krzyczy!
Bije!
...
Wtedy zamykam oczy.
Czasem widzę światło...
Więzienie.
Zło.
To wszystko, co mam tutaj.
To jest we mnie.
Krzyczy!
Bije!
...
Wtedy zamykam oczy.
Czasem widzę światło...
Wodospad
Nagle coś pękło.
Potem wszyscy spadali.
Jak wielki wodospad.
...
Ja leciałem z nimi,
Dołączyłmem do tych,
Których ciekawiło,
Co będzie na dole.
...
I tak lecimy.
I kiedyś sięgniemy dna.
Potem wszyscy spadali.
Jak wielki wodospad.
...
Ja leciałem z nimi,
Dołączyłmem do tych,
Których ciekawiło,
Co będzie na dole.
...
I tak lecimy.
I kiedyś sięgniemy dna.
Moje miejsce na nieznanej ziemi
Wszędzie jest niebiesko.
Liście.
Zewsząd liście.
I dalekie, dalekie morze...
...
Szum...
Dalekie, dalekie morze...
...
Pamiętam,
Choć już nie wiem skąd.
Liście.
Zewsząd liście.
I dalekie, dalekie morze...
...
Szum...
Dalekie, dalekie morze...
...
Pamiętam,
Choć już nie wiem skąd.
Ostatni widok wiosenny
Wiosno,
Idę ja do ciebie
I ślę długi list...
Wiosno, wiosno,
Został tylko cień.
Ostatni powiew.
Kres.
Moja wiosno...
Czas,
Iść...
Wiosno, idę ja do ciebie.
Nie zostawiaj mnie.
Choć tu tyle jeszcze lat...
Iść...
Ja chcę iść.
Zostawić to...
Ten świat.
...
Wiosno, wiosno,
Zabierz mnie do siebie.
Utul moje łzy.
Wiosno, wiosno,
Idę ja do ciebie
I ślę długi list.
...
Nie zostawiaj już,
Kiedy po mnie przyjdziesz.
Idę ja do ciebie
I ślę długi list...
Wiosno, wiosno,
Został tylko cień.
Ostatni powiew.
Kres.
Moja wiosno...
Czas,
Iść...
Wiosno, idę ja do ciebie.
Nie zostawiaj mnie.
Choć tu tyle jeszcze lat...
Iść...
Ja chcę iść.
Zostawić to...
Ten świat.
...
Wiosno, wiosno,
Zabierz mnie do siebie.
Utul moje łzy.
Wiosno, wiosno,
Idę ja do ciebie
I ślę długi list.
...
Nie zostawiaj już,
Kiedy po mnie przyjdziesz.
środa, 13 marca 2019
Białe i czarne
Wszędzie były jasne szczyty.
Bałem się spojrzeć w dół,
Bo tam...
Tam było tak czarno.
I zastanawiałem się,
Jak z tej czerni tworzy się coś
Tak jasnego...
...
To musi być ułuda.
Skoczyłem...
Bałem się spojrzeć w dół,
Bo tam...
Tam było tak czarno.
I zastanawiałem się,
Jak z tej czerni tworzy się coś
Tak jasnego...
...
To musi być ułuda.
Skoczyłem...
Widzieć
Widzieć.
Dajcie mi widzieć,
Żebym wstał...
Wstał i szedł...
Ja chcę widzieć.
Dajcie mi widzieć,
Żebym nie stał tu.
Iść.
Już trzeba iść.
I widzieć,
Ja pragnę widzieć,
Żebym wiedział, gdzie
Mam pójść.
Widzieć.
Tak, proszę, widzieć.
Powrócę tu.
Powrócę,
Gdy przyjdzie czas.
Dajcie mi widzieć,
Żebym wstał...
Wstał i szedł...
Ja chcę widzieć.
Dajcie mi widzieć,
Żebym nie stał tu.
Iść.
Już trzeba iść.
I widzieć,
Ja pragnę widzieć,
Żebym wiedział, gdzie
Mam pójść.
Widzieć.
Tak, proszę, widzieć.
Powrócę tu.
Powrócę,
Gdy przyjdzie czas.
Widzieć
Chcę widzieć.
Jak pragnę na powrót widzieć.
Oglądać wysokie szczyty,
A w cichą gwieździstą noc
Zliczać całe gromady gwiazd.
...
I choć to tak długo zajmuje.
I choć nie będzie się spać.
Dajcie mi widzieć,
Proszę,
Bo chcę policzyć gwiazdy.
Jak pragnę na powrót widzieć.
Oglądać wysokie szczyty,
A w cichą gwieździstą noc
Zliczać całe gromady gwiazd.
...
I choć to tak długo zajmuje.
I choć nie będzie się spać.
Dajcie mi widzieć,
Proszę,
Bo chcę policzyć gwiazdy.
Spotkanie
Głucha maszyna
Wystawiona na pagórek
Przelicza gwiazdy.
Głucha...
Więc cóż mamy mówić.
Zlicza ich gromady, sznury...
...
My też je liczymy,
Bo cóż mamy robić...
My nadejemy im imiona.
Wystawiona na pagórek
Przelicza gwiazdy.
Głucha...
Więc cóż mamy mówić.
Zlicza ich gromady, sznury...
...
My też je liczymy,
Bo cóż mamy robić...
My nadejemy im imiona.
Głosy
Kiedyś otaczały mnie
Beznadziejne głosy.
Zapada noc...
Świeciły gwiazdy...
...
Krzyczały!
Mówiły.
Nie da się uciec.
Od siebie nie da się uciec...
...
Tonę...
Topią mnie.
Próbuję walczyć.
Puszczam...
Boję się, nie mogę polemizować.
Beznadziejne głosy.
Zapada noc...
Świeciły gwiazdy...
...
Krzyczały!
Mówiły.
Nie da się uciec.
Od siebie nie da się uciec...
...
Tonę...
Topią mnie.
Próbuję walczyć.
Puszczam...
Boję się, nie mogę polemizować.
Głos
Jest tu tak pusto.
Chciałbym usłyszeć jakiś głos.
Słyszę tylko w snach.
Pusto...
...
Nie wiem, jak żyć.
Nie wiem, co zrobić.
Nikt mi nie powiedział
I nie wiem, co się stanie.
...
Zawsze mnie boli.
Chciałbym usłyszeć jakiś głos.
Słyszę tylko w snach.
Pusto...
...
Nie wiem, jak żyć.
Nie wiem, co zrobić.
Nikt mi nie powiedział
I nie wiem, co się stanie.
...
Zawsze mnie boli.
Strachy nocne
Nie chcę się bać.
Gdy leżę w łóżku,
Podchodzi do mnie olbrzym.
Wielki, czarny olbrzym
O czerwonych ślepiach.
...
Stoi...
Męczy, lecz więcej nic
Nie powiem.
...
Boję się każdej nocy.
Boję się, że znów przyjdzie.
...
A ja nie będę spać.
Gdy leżę w łóżku,
Podchodzi do mnie olbrzym.
Wielki, czarny olbrzym
O czerwonych ślepiach.
...
Stoi...
Męczy, lecz więcej nic
Nie powiem.
...
Boję się każdej nocy.
Boję się, że znów przyjdzie.
...
A ja nie będę spać.
Odpoczynek
Byłem kiedyś na
Małym pagórku.
Oglądałem drzewa.
Wielkie drzewa...
I skakałem.
Chciałem wejść,
Ale to były wielkie drzewa.
...
Jestem na pagórku...
Obserwuję wałęsające się chmury.
A obok mnie są wielkie drzewa.
...
Rosną...
...
Nie chce mi się już sięgać.
Odpocząć...
Małym pagórku.
Oglądałem drzewa.
Wielkie drzewa...
I skakałem.
Chciałem wejść,
Ale to były wielkie drzewa.
...
Jestem na pagórku...
Obserwuję wałęsające się chmury.
A obok mnie są wielkie drzewa.
...
Rosną...
...
Nie chce mi się już sięgać.
Odpocząć...
Latawce
Widzę latawce.
Dryfują po ciemno-niebieskim niebie.
Mijają czarne gałęzie.
Latawce...
Tu są latawce...
...
Sa też cienie.
Cienie dużych ludzi.
Cienie tych, co zapomnieli,
Jak się je puszcza.
Widzę, uczą ich mali...
Jest noc.
Nie trzeba się wstydzić.
Nie trzeba się bać.
...
Nie widziałem twarzy.
Dryfują po ciemno-niebieskim niebie.
Mijają czarne gałęzie.
Latawce...
Tu są latawce...
...
Sa też cienie.
Cienie dużych ludzi.
Cienie tych, co zapomnieli,
Jak się je puszcza.
Widzę, uczą ich mali...
Jest noc.
Nie trzeba się wstydzić.
Nie trzeba się bać.
...
Nie widziałem twarzy.
Gwiazdy
Znów widzę gwiazdy.
Widzę tyle różnobarwnych gwiazd.
Tyle gwiazd...
Teraz wiem.
One nie są dla mnie.
Nie dla mnie świecą.
Nie mogę do nich mówić.
Nie chcę.
Nie umiem!
Uciec!
Uciec wśród tylu gwiazd.
Uciec za wszystko co było mi znane.
Tu tak ciasno.
Ciasno!
Odejdźcie!
Nie chcę!
Nie chcę was znać!
Widzę tyle różnobarwnych gwiazd.
Tyle gwiazd...
Teraz wiem.
One nie są dla mnie.
Nie dla mnie świecą.
Nie mogę do nich mówić.
Nie chcę.
Nie umiem!
Uciec!
Uciec wśród tylu gwiazd.
Uciec za wszystko co było mi znane.
Tu tak ciasno.
Ciasno!
Odejdźcie!
Nie chcę!
Nie chcę was znać!
Krzyk
Chciałbym uciec.
Tak chciałbym uciec
Wysoko do chmur, tak,
Żeby nikt mnie nie złapał.
...
Byłoby tam słońce.
Byłoby jasno.
Okalałby mnie błękit
I nie trzeba by było się bać.
...
Tak, uciec.
Uciec od tego wszystkiego,
Co mnie otacza.
Co sprawia, że chcę krzyczeć.
Od czego nie da się uwolnić.
...
Jednak lubię też noc.
Lubię też patrzeć w gwiazdy.
Tak chciałbym uciec
Wysoko do chmur, tak,
Żeby nikt mnie nie złapał.
...
Byłoby tam słońce.
Byłoby jasno.
Okalałby mnie błękit
I nie trzeba by było się bać.
...
Tak, uciec.
Uciec od tego wszystkiego,
Co mnie otacza.
Co sprawia, że chcę krzyczeć.
Od czego nie da się uwolnić.
...
Jednak lubię też noc.
Lubię też patrzeć w gwiazdy.
niedziela, 10 marca 2019
Mój raj
Miałem kiedyś pragnienie,
Znaleźć się w niebie.
Dryfować na wielkiej chmurze...
...
Byłyby tam rzeki.
Pełno błękitnych rzek.
I wielkie, wielkie palmy.
...
Usiadłbym pod jedną z nich.
I właśnie to napisał.
Znaleźć się w niebie.
Dryfować na wielkiej chmurze...
...
Byłyby tam rzeki.
Pełno błękitnych rzek.
I wielkie, wielkie palmy.
...
Usiadłbym pod jedną z nich.
I właśnie to napisał.
Las
To długi, ciemny las...
Nie dał się poznać nikomu.
Sam dla siebie.
...
Tak pięknie wejść.
Tak pięknie się zgubić.
Zgubić się na nocnym niebie.
Zgubić się wśród gwiazd.
...
Kiedyś nastanie dzień.
Kiedyś trzeba wrócić.
Nie dał się poznać nikomu.
Sam dla siebie.
...
Tak pięknie wejść.
Tak pięknie się zgubić.
Zgubić się na nocnym niebie.
Zgubić się wśród gwiazd.
...
Kiedyś nastanie dzień.
Kiedyś trzeba wrócić.
Wspomnienia na murku
Tu jest tak jasno,
Tak bardzo jasno, zdaje się,
Że gdzieś to już widziałem.
...
Widziałem błękity...
Widziałem drzewa
I wielkie świetliste słońce.
I wiedziałem, że nie muszę się bać,
Że nigdy nie nadejdzie noc...
...
Nigdy już mnie nie ściśnie.
Nigdy.
Nigdy nie trzeba będzie spać.
Tak bardzo jasno, zdaje się,
Że gdzieś to już widziałem.
...
Widziałem błękity...
Widziałem drzewa
I wielkie świetliste słońce.
I wiedziałem, że nie muszę się bać,
Że nigdy nie nadejdzie noc...
...
Nigdy już mnie nie ściśnie.
Nigdy.
Nigdy nie trzeba będzie spać.
Opieka
Jest tak ciemno...,
Jakby zgasły ostatnie gwiazdy,
Ale się nie boję.
...
Jestem,
Jestem tuż przy sobie.
I trzymam sam siebie za rękę.
...
I nie wiem, co nadejdzie.
Czy pozostanie tak ciemno?
Nie wiem.
...
Proszę tylko, nie puszczaj.
Jakby zgasły ostatnie gwiazdy,
Ale się nie boję.
...
Jestem,
Jestem tuż przy sobie.
I trzymam sam siebie za rękę.
...
I nie wiem, co nadejdzie.
Czy pozostanie tak ciemno?
Nie wiem.
...
Proszę tylko, nie puszczaj.
Żeglarz
Gdyby ktoś mnie nie słuchał,
Nie skarżę się.
Płynę małą, drewnianą łódką
Po ciemnym oceanie
W tę ciemną, gwieździstą noc.
...
Czasami przestaję wiosłować.
Patrzę w górę
I widzę gwiazdy...
Tysiące drobnych gwiazd.
W dole majaczący księżyc...
...
Zasypiam,
Jakbym był tam, na tym ciemnym niebie.
Nie boję się burzy.
Nie skarżę się.
Płynę małą, drewnianą łódką
Po ciemnym oceanie
W tę ciemną, gwieździstą noc.
...
Czasami przestaję wiosłować.
Patrzę w górę
I widzę gwiazdy...
Tysiące drobnych gwiazd.
W dole majaczący księżyc...
...
Zasypiam,
Jakbym był tam, na tym ciemnym niebie.
Nie boję się burzy.
Wędrówka
Wszyscy wybiegli w głuchą noc.
Odlatują ptaki.
Cisza...
...
Ktoś złamał gałązkę.
Idziemy...
Mijamy czarne, spiczaste drzewa,
Jak cienie...
...
Patrzymy na wielki, srebrny księżyc.
Nie chcemy wracać do domu.
Odlatują ptaki.
Cisza...
...
Ktoś złamał gałązkę.
Idziemy...
Mijamy czarne, spiczaste drzewa,
Jak cienie...
...
Patrzymy na wielki, srebrny księżyc.
Nie chcemy wracać do domu.
Girlandy gwiazd
Widziałem, co jest za gwiazdami,
Które zasłaniały mi widok.
I mógłbym o tym powiedzieć,
Ale nikt by nie zrozumiał.
...
A nawet gdyby...
To zdaje się być cichą tajemnicą.
Cichą, lecz piękną,
Bo jest pewność...
Po każdej nocy wstaje dzień.
Które zasłaniały mi widok.
I mógłbym o tym powiedzieć,
Ale nikt by nie zrozumiał.
...
A nawet gdyby...
To zdaje się być cichą tajemnicą.
Cichą, lecz piękną,
Bo jest pewność...
Po każdej nocy wstaje dzień.
sobota, 9 marca 2019
Nocne niebo
Widzę wysokie
Wielkie, czarne drzewa.
Wszystkie na
Ciemno-niebieskim niebie.
...
To zbliża się noc.
Już nie widać słońca.
...
Świerszcze
I zwyczajnie niedopita herbata...
Zwyczajnie, bez przymusu
Trzeba iść,
Popatrzeć w gwiazdy.
Świecą...
Już nie trzeba marzyć.
Wielkie, czarne drzewa.
Wszystkie na
Ciemno-niebieskim niebie.
...
To zbliża się noc.
Już nie widać słońca.
...
Świerszcze
I zwyczajnie niedopita herbata...
Zwyczajnie, bez przymusu
Trzeba iść,
Popatrzeć w gwiazdy.
Świecą...
Już nie trzeba marzyć.
Czernie i błękity
Okala czerń.
Czarna pustynia,
Ściska.
...
Jestem...
Wypatruję błękitów.
Gwiazdy,
Lecz...
...
Tu jest tylko czerń.
Zapadam...
Tonę, lecę głębiej.
Głębiej...,
nie sięgając dna.
...
Chcę wyobrazić niebo,
Ono tak sztuczne...
To nie mój świat.
Nie chcę...
Czarna pustynia,
Ściska.
...
Jestem...
Wypatruję błękitów.
Gwiazdy,
Lecz...
...
Tu jest tylko czerń.
Zapadam...
Tonę, lecę głębiej.
Głębiej...,
nie sięgając dna.
...
Chcę wyobrazić niebo,
Ono tak sztuczne...
To nie mój świat.
Nie chcę...
Autoportret
Wiem,
Wszędzie widzę płomień.
On parzy.
Tu wszystko tak parzy.
Topię się, krzyczę!
To ja.
Ja, ten właśnie człowiek.
Wszędzie parzy...
Pamiętajcie, że gdzieś
Tam głęboko jestem niebieski.
Gdzieś wewnątrz...
Gdzieś bardzo głęboko...
...
Na pewno tak jest.
Wszędzie widzę płomień.
On parzy.
Tu wszystko tak parzy.
Topię się, krzyczę!
To ja.
Ja, ten właśnie człowiek.
Wszędzie parzy...
Pamiętajcie, że gdzieś
Tam głęboko jestem niebieski.
Gdzieś wewnątrz...
Gdzieś bardzo głęboko...
...
Na pewno tak jest.
czwartek, 7 marca 2019
Gondola
A wokół świetliste fajerwerki.
Płynę wielką czerwoną gondolą...
Gwieździsta noc.
W gwieździstą noc w wodzie
Odbijają się gwiazdy
Rozpraszane przez naszą gondolę.
Płynę z przyjaciółmi
W późną gwieździstą noc.
...
A płyniemy w dal.
Do zielonych, pięknych światów.
Do błękitów.
Do słońca.
My, poszukiwacze tego, co jasne
Płyniemy wielką czerwoną gondolą
W wielką gwieździstą noc...
...
Lecz wcale nie wiemy dokąd.
...
Ktoś nas żegna.
Płynę wielką czerwoną gondolą...
Gwieździsta noc.
W gwieździstą noc w wodzie
Odbijają się gwiazdy
Rozpraszane przez naszą gondolę.
Płynę z przyjaciółmi
W późną gwieździstą noc.
...
A płyniemy w dal.
Do zielonych, pięknych światów.
Do błękitów.
Do słońca.
My, poszukiwacze tego, co jasne
Płyniemy wielką czerwoną gondolą
W wielką gwieździstą noc...
...
Lecz wcale nie wiemy dokąd.
...
Ktoś nas żegna.
Liście
Opadają liście.
Rzęsisty deszcz...
Liście...
Już nie chcę uciekać.
Jestem, tu jest tak mokro,
Tak pusto...
Wszystko martwe...
Nie ucieknę.
Gdy czasami niebo staje się szare,
Przylatują czarne ptaki.
Wtedy wszystko cichnie...
Nie wiem, co mam zrobić.
Chciałbym uciec,
Nie wiem.
Nikogo tu nie ma.
Nikt mi nie powiedział.
Rzęsisty deszcz...
Liście...
Już nie chcę uciekać.
Jestem, tu jest tak mokro,
Tak pusto...
Wszystko martwe...
Nie ucieknę.
Gdy czasami niebo staje się szare,
Przylatują czarne ptaki.
Wtedy wszystko cichnie...
Nie wiem, co mam zrobić.
Chciałbym uciec,
Nie wiem.
Nikogo tu nie ma.
Nikt mi nie powiedział.
Niebo
Schowaj się za moim
Granatem...
Teraz jestem niebem.
Jego nieobliczonym bezkresem.
...
Opadam, kolejne ciemne masy...
Ciemno-niebieskie niebo.
...
Stąd wszystko jest takie małe.
Takie jednokolorowe, proste,
Że wydaje się być całkiem
Dziecinną zabawą.
Granatem...
Teraz jestem niebem.
Jego nieobliczonym bezkresem.
...
Opadam, kolejne ciemne masy...
Ciemno-niebieskie niebo.
...
Stąd wszystko jest takie małe.
Takie jednokolorowe, proste,
Że wydaje się być całkiem
Dziecinną zabawą.
Pożegnanie
Wszystko, co się na
Mnie patrzyło niech odejdzie.
...
Niech odejdzie za ten
Rubinowy zachód.
Za wielkie słońce.
Za ten szum...
Szum...
To tylko wiatr.
Liście opadają...
Cisza...
Mnie patrzyło niech odejdzie.
...
Niech odejdzie za ten
Rubinowy zachód.
Za wielkie słońce.
Za ten szum...
Szum...
To tylko wiatr.
Liście opadają...
Cisza...
Droga pośród traw
Pośród zielonych traw
Wiedzie droga.
Stara, piaszczysta droga
I nikt nie wie, kiedy powstała.
...
Ciagnie się tam, hen,
I nikt nie wie, dokąd w końcu
Prowadzi.
Każdy kiedyś z niej skręca.
...
A ona ciągnie się dalej.
Wiedzie droga.
Stara, piaszczysta droga
I nikt nie wie, kiedy powstała.
...
Ciagnie się tam, hen,
I nikt nie wie, dokąd w końcu
Prowadzi.
Każdy kiedyś z niej skręca.
...
A ona ciągnie się dalej.
Jeden wiersz
Ile trzeba czekać,
By kupić choć ołówek,
By kupić kartkę,
Kiedy nie ma i nigdy
Nie było na chleb...
...
Ile trzeba marzyć,
By w końcu przepisać
Układany od lat w głowie wiersz.
Może starej miłości.
Może wiersz o jedzeniu,
A może o czymś całkiem innym.
...
Ile trzeba odwagi,
By rzucić go do ludzi
Jako pamiątkę, że się było,
Że się tu istniało.
Ile trzeba odwagi,
By odwrócić oczy...
...
Wiersz ginie pod butami.
By kupić choć ołówek,
By kupić kartkę,
Kiedy nie ma i nigdy
Nie było na chleb...
...
Ile trzeba marzyć,
By w końcu przepisać
Układany od lat w głowie wiersz.
Może starej miłości.
Może wiersz o jedzeniu,
A może o czymś całkiem innym.
...
Ile trzeba odwagi,
By rzucić go do ludzi
Jako pamiątkę, że się było,
Że się tu istniało.
Ile trzeba odwagi,
By odwrócić oczy...
...
Wiersz ginie pod butami.
poniedziałek, 4 marca 2019
Harmonia postępu
Cisza...
Naraz nagły skrzyp.
Stukot.
Dysze...
Ciche przełączniki miarowo
Tykały w całej tej ciemni.
W ciemni, gdzie ktoś postawił
Wielką, stalową maszynę.
...
Najpierw nos.
Nie, to nosek raczej,
Ale jakby nazbyt precyzyjny.
Drobne oczka, ale wykreśliła je
Z polotem.
Blade twarze patrzą,
A tu już bródka rosła, również
Odpowiednio przeliczona,
Żeby nie burzyła harmonijnej całości.
...
Jeszcze jeden, wręcz skowyt.
Przekrwione oczy.
Pot...
Cisza...
To tylko stanęły...
Stanęły przełączniki,
Dysze...
To wielka, stalowa maszyna
Budowała sobie twarz.
...
Ktoś z nas nie wytrzymał.
Ktoś wyłączył prąd.
Naraz nagły skrzyp.
Stukot.
Dysze...
Ciche przełączniki miarowo
Tykały w całej tej ciemni.
W ciemni, gdzie ktoś postawił
Wielką, stalową maszynę.
...
Najpierw nos.
Nie, to nosek raczej,
Ale jakby nazbyt precyzyjny.
Drobne oczka, ale wykreśliła je
Z polotem.
Blade twarze patrzą,
A tu już bródka rosła, również
Odpowiednio przeliczona,
Żeby nie burzyła harmonijnej całości.
...
Jeszcze jeden, wręcz skowyt.
Przekrwione oczy.
Pot...
Cisza...
To tylko stanęły...
Stanęły przełączniki,
Dysze...
To wielka, stalowa maszyna
Budowała sobie twarz.
...
Ktoś z nas nie wytrzymał.
Ktoś wyłączył prąd.
Spacer o zachodzie
Wielkie ogniste łuny
Spadają do granatu oceanu.
Ciepło...
Naraz wszędzie unoszą się ptaki...
To krakanie.
Chaos.
...
Stój!
Nagle wszystko zdało się patrzeć.
Obserwować.
Było niedobre,
Choć może to się tylko tak zdawało...
...
To wielki zachód,
Już prawie nikogo nie było.
Spadają do granatu oceanu.
Ciepło...
Naraz wszędzie unoszą się ptaki...
To krakanie.
Chaos.
...
Stój!
Nagle wszystko zdało się patrzeć.
Obserwować.
Było niedobre,
Choć może to się tylko tak zdawało...
...
To wielki zachód,
Już prawie nikogo nie było.
Noc
Z wielkiej zielonej
Polany wyrastają drzewa.
Bezwietrzna noc...
...
Nie ma nikogo...
...
Czasem przeleci
Jakiś cień.
To mały, czarny ptak.
...
Cisza...
Polany wyrastają drzewa.
Bezwietrzna noc...
...
Nie ma nikogo...
...
Czasem przeleci
Jakiś cień.
To mały, czarny ptak.
...
Cisza...
niedziela, 3 marca 2019
Sen
Kiedy wielki ognisty
Opada, paląc wszelkie wody...
Jestem.
Płynę... daleko łódką.
Płynę aż tam do niego,
By zabrał mnie ze sobą.
Byśmy razem mogli śnić...
...
Jestem
I wiem, że mnie nie spali.
Opada, paląc wszelkie wody...
Jestem.
Płynę... daleko łódką.
Płynę aż tam do niego,
By zabrał mnie ze sobą.
Byśmy razem mogli śnić...
...
Jestem
I wiem, że mnie nie spali.
Oddech
Kiedy odbiera ci się
Oddech,
Wtedy chce się uciec
Do tam w dali majaczącego
Błękitu.
Tam jest tyle brzóz.
Wachlują gałęziami
Kolejne niebieskie nawały...
I wszędzie jest biało-czarno.
...
Wtedy chcesz
Wznieść ręce, tam w górę.
Krzyczeć, że jesteś w domu.
I choć nie będzie żadnego głosu,
Ten wiatr, ten cały wiatr...
Będzie tego wszystkiego odpowiedzią.
Oddech,
Wtedy chce się uciec
Do tam w dali majaczącego
Błękitu.
Tam jest tyle brzóz.
Wachlują gałęziami
Kolejne niebieskie nawały...
I wszędzie jest biało-czarno.
...
Wtedy chcesz
Wznieść ręce, tam w górę.
Krzyczeć, że jesteś w domu.
I choć nie będzie żadnego głosu,
Ten wiatr, ten cały wiatr...
Będzie tego wszystkiego odpowiedzią.
Strach
Chciałbym uciec.
Schować się
Od tego wszystkiego.
...
Ale jestem.
On patrzy się na mnie.
Jestem, kochany...
Będziemy zawsze przy sobie.
I będzie trzeba żyć.
Schować się
Od tego wszystkiego.
...
Ale jestem.
On patrzy się na mnie.
Jestem, kochany...
Będziemy zawsze przy sobie.
I będzie trzeba żyć.
Kruki i gawrony
Gawron usiadł.
Kruki zrywają się do lotu.
Wszystko stoi.
Wszystko cichnie.
Tak trzeba.
Kruki zrywają się do lotu.
Wszystko stoi.
Wszystko cichnie.
Tak trzeba.
Windą do nieba
Jechałem windą.
W małym, malutkim pudełku
W ciemnym szybie.
Pamiętam ten szyb,
Ale to tylko ciemność,
A taka, że nie wiesz,
Czy ciągnie się może
Tam daleko, tam daleko...
...
Pamiętam, bałem się, że spadnę,
Bo byłem naprawdę wysoko.
Jechałem w górę.
Spodziewałem się nieba.
Spodziewałem się tylu rzeczy.
Takiej palety barw...
...
Nadal jadę.
I nadal spodziewam się barw.
I tyłu jeszcze rzeczy.
W małym, malutkim pudełku
W ciemnym szybie.
Pamiętam ten szyb,
Ale to tylko ciemność,
A taka, że nie wiesz,
Czy ciągnie się może
Tam daleko, tam daleko...
...
Pamiętam, bałem się, że spadnę,
Bo byłem naprawdę wysoko.
Jechałem w górę.
Spodziewałem się nieba.
Spodziewałem się tylu rzeczy.
Takiej palety barw...
...
Nadal jadę.
I nadal spodziewam się barw.
I tyłu jeszcze rzeczy.
Przestrzenie
Te przestrzenie
Ułożone są warstwowo.
Warstwowo w błękicie.
Tak, są jasno-błękitne.
...
To inne światy.
Moje, moje światy,
W których to biegam,
Śpię, a może piję
Całkiem niesłodką herbatę...
...
Pośród czystego nieba,
Pośród rdzawych gór,
Jeżeli odpowiednio pada słońce.
...
I kto by to zrozumiał.
Ułożone są warstwowo.
Warstwowo w błękicie.
Tak, są jasno-błękitne.
...
To inne światy.
Moje, moje światy,
W których to biegam,
Śpię, a może piję
Całkiem niesłodką herbatę...
...
Pośród czystego nieba,
Pośród rdzawych gór,
Jeżeli odpowiednio pada słońce.
...
I kto by to zrozumiał.
Ostoja
Cisza...,
Lecz za tym wszystkim
Kryje się zrozumienie.
Cisza...
Zdawałoby się,
Że słychać najdrobniejszy szmer...
Trzepot czyichś skrzydeł.
...
To piękna cisza...
Spokojna.
Jest tylko cisza...,
Więc po co niszczyć słowami.
Lecz za tym wszystkim
Kryje się zrozumienie.
Cisza...
Zdawałoby się,
Że słychać najdrobniejszy szmer...
Trzepot czyichś skrzydeł.
...
To piękna cisza...
Spokojna.
Jest tylko cisza...,
Więc po co niszczyć słowami.
Historia pewnych ludzi
Były stosy,
Wielkie stosy książek
I innych szpargałów człowieka.
Piętrzyły się, chciałoby się rzec,
Wabiły swoją starością, tym,
Co odeszło, jakby dźwiękiem
Zapomnianej historii.
...
Mechaniczna ręka
Przerzuca kolejne strony.
Wszystko było ze stali.
Ten cały, co siedział na krześle.
Dzisiaj rzekłby ktoś, maszyna.
Wertowała.
Skupiała się
I wszystko to, co było kiedyś człowiecze.
Wielkie stosy książek
I innych szpargałów człowieka.
Piętrzyły się, chciałoby się rzec,
Wabiły swoją starością, tym,
Co odeszło, jakby dźwiękiem
Zapomnianej historii.
...
Mechaniczna ręka
Przerzuca kolejne strony.
Wszystko było ze stali.
Ten cały, co siedział na krześle.
Dzisiaj rzekłby ktoś, maszyna.
Wertowała.
Skupiała się
I wszystko to, co było kiedyś człowiecze.
Sen wśród deszczowych dni
W ciemnych toniach nocy
Mijałem majestatyczne
Rekiny.
I ryby były wielkie, długie...
Tak długie...
...
I płynąłem wraz z nimi.
To był sen...
To był tak piękny sen.
Było niebo...
Było tyle nieba,
Które jak woda...
I chmury,
Jak jakieś koralowce
Prawie świeciły...
...
To wszystko było prawie tak
Naprawdę.
Nie chciałem.
Nie chcę z tego wychodzić.
Mijałem majestatyczne
Rekiny.
I ryby były wielkie, długie...
Tak długie...
...
I płynąłem wraz z nimi.
To był sen...
To był tak piękny sen.
Było niebo...
Było tyle nieba,
Które jak woda...
I chmury,
Jak jakieś koralowce
Prawie świeciły...
...
To wszystko było prawie tak
Naprawdę.
Nie chciałem.
Nie chcę z tego wychodzić.
Zaratustra z magnetofonu
Słuchałem z zapamiętaniem
Zaratustry.
Wydobywał się przez stary,
Zakurzony magnetofon.
...
Mówił mi o wielu rzeczach.
A nawet o tym,
Jak ja mam żyć,
Jakbym i tego nie wiedział.
Jakbym... jakieś małe dziecko.
...
Wyłączyłem.
Odstawiłem magnetofon.
Niech się kurzy,
A zresztą...
Miałem dość muzyki.
Zaratustry.
Wydobywał się przez stary,
Zakurzony magnetofon.
...
Mówił mi o wielu rzeczach.
A nawet o tym,
Jak ja mam żyć,
Jakbym i tego nie wiedział.
Jakbym... jakieś małe dziecko.
...
Wyłączyłem.
Odstawiłem magnetofon.
Niech się kurzy,
A zresztą...
Miałem dość muzyki.
Czas pośród pęków róż
A więc była sobie pani
W niebieskim kożuchu.
Niebieskim,
Na pewno niebieskim,
To przecież mój ulubiony...
...
Spotkaliśmy się na ulicy.
Starej ulicy romantyków,
Pełnej róż i innego
Tałatajstwa.
...
Przeszliśmy obok siebie,
Ona...
Ona się chyba na mnie
Spojrzała.
Ja poszedłem dalej.
...
Róże nie rosną zimą.
W niebieskim kożuchu.
Niebieskim,
Na pewno niebieskim,
To przecież mój ulubiony...
...
Spotkaliśmy się na ulicy.
Starej ulicy romantyków,
Pełnej róż i innego
Tałatajstwa.
...
Przeszliśmy obok siebie,
Ona...
Ona się chyba na mnie
Spojrzała.
Ja poszedłem dalej.
...
Róże nie rosną zimą.
Subskrybuj:
Posty (Atom)