Półmroki plotą bezkreśnie.
Siorbię herbatę laną z imbirem...,
Wspominam z lipca czereśnie.
Zeń strużka pary, wiatr nim ją zmiecie,
Przeplącze nitki deptaków.
Przed wschodem kilku nas braknie w świecie...
Przed wschodem ubędzie ptaków.
Uschnięte liście, błękitny kamień,
Kilkaset pestek pod drzewem.
O stosik wierszy oparte ramię...
Pod pełnym szafiru niebem.