Cisza...
Naraz nagły skrzyp.
Stukot.
Dysze...
Ciche przełączniki miarowo
Tykały w całej tej ciemni.
W ciemni, gdzie ktoś postawił
Wielką, stalową maszynę.
...
Najpierw nos.
Nie, to nosek raczej,
Ale jakby nazbyt precyzyjny.
Drobne oczka, ale wykreśliła je
Z polotem.
Blade twarze patrzą,
A tu już bródka rosła, również
Odpowiednio przeliczona,
Żeby nie burzyła harmonijnej całości.
...
Jeszcze jeden, wręcz skowyt.
Przekrwione oczy.
Pot...
Cisza...
To tylko stanęły...
Stanęły przełączniki,
Dysze...
To wielka, stalowa maszyna
Budowała sobie twarz.
...
Ktoś z nas nie wytrzymał.
Ktoś wyłączył prąd.
Jeśli miałbym porównywać z czymś zapach miłości, porównałbym go z zapachem kwitnącej wiśni.
Translate
poniedziałek, 4 marca 2019
Spacer o zachodzie
Wielkie ogniste łuny
Spadają do granatu oceanu.
Ciepło...
Naraz wszędzie unoszą się ptaki...
To krakanie.
Chaos.
...
Stój!
Nagle wszystko zdało się patrzeć.
Obserwować.
Było niedobre,
Choć może to się tylko tak zdawało...
...
To wielki zachód,
Już prawie nikogo nie było.
Spadają do granatu oceanu.
Ciepło...
Naraz wszędzie unoszą się ptaki...
To krakanie.
Chaos.
...
Stój!
Nagle wszystko zdało się patrzeć.
Obserwować.
Było niedobre,
Choć może to się tylko tak zdawało...
...
To wielki zachód,
Już prawie nikogo nie było.
Noc
Z wielkiej zielonej
Polany wyrastają drzewa.
Bezwietrzna noc...
...
Nie ma nikogo...
...
Czasem przeleci
Jakiś cień.
To mały, czarny ptak.
...
Cisza...
Polany wyrastają drzewa.
Bezwietrzna noc...
...
Nie ma nikogo...
...
Czasem przeleci
Jakiś cień.
To mały, czarny ptak.
...
Cisza...
Subskrybuj:
Posty (Atom)