Translate

piątek, 31 stycznia 2020

O świcie na zegarze

W wielkich światach
I w otwartych ranach świtu
Stoi trup, tam, gdzie słońce rozlewa się
Na niekończące się ludzkie oczy.
...

On patrzy swymi ciemni jamami
W dal...
Spóźnił się, by to zapamiętać.
Nikt nie wie, gdzie teraz jest.
Nikt jeszcze nie wstał z łóżka.

piątek, 10 stycznia 2020

Zbrodnia i kara

Czy widzisz moje drobne
Marzenia schowane
W starym pudełku?
Nie widzisz, bo je schowałem.
Schowałem je bardzo dobrze.
Idąc do pracy, zawsze sprawdzam,
Czy jest zamknięte.
Idąc spać, chowam je tak dokładnie,
By rano wzywać profesjonalnego
Detektywa.
Potem zabijam, bo by wiedział...
By wszystko wiedział.
Nie można zdradzać marzeń.

Biegun polarny

W Wielkich Miastach Dalekiego
Wschodu, zdawać by się mogło...
Widzę światło...
Te wielkie, że nie wiem, czy rośnie,
Czy chowa się głęboko
Pod ziemią.

W Wielkich Miastach widzę oczy...
Te raz się czerwienią, raz topią
Swym bezkresnym błękitem.
W Wielkich Miastach jestem.
Patrzę...

Idę, mija mnie kurz i kilka zrzędliwych kobiet.
Mijam złote posągi.
W Wielkich Miastach mijam gorące południa,
Mroźne noce, w które zapraszam
Kilka pań na ogrzanie, na dobre wspomnienie
Przyszłego dnia.
...

W Wielkich Miastach się urodziłem.
I nie znam nic innego.
W Wielkich Miastach umrę,
Zostawiając niedokończony plan
Budowy samolotu.

poniedziałek, 6 stycznia 2020

Co dał mi świat

Gdzie jesteś?
Nie mam pojęcia, bo ja nie wiem,
Do kogo się zwracam.
W wielkim mieście
Widziałem tyle latarek...
I dzieci, i w długich nocach,
Których nie możemy z siebie zdjąć...
Puszczałem im zajączki, potem
Całą historię ukrzyżowanego,
Bo studiowałem teologię...,
A kiedy wszyscy dorośli poszli już spać...
Oddałem swoją latarkę.
Byłem zmęczony, a zresztą mam
Swoje lata.
Spać...
Nie miałem żadnego pomysłu.

Kabaret w rozświetlonych alejkach

Patrzyła się na mnie.
Widziałem..., lekko uchyliłem
Siebie spod kapelusza...
Nadeszła noc, widziałem...
Oblekła mnie, jak przyjazna mi osoba,
Której teraz sobie nie przypomnę...
Patrzyła się na mnie,
Podszedłem popatrzeć
Na jej twarz, a ta... odbijała się
W skutym lodem chodniku.
Zażenowana uciekła...
A ja się śmiałem.
Śmiałem się!
To był piękny dzień!
I śmiała się ze mną noc.
I śmiały się wszystkie gwiazdy!

Jak działają zegarki

Widziałem...,
Wielkie monitory i moje
Życie na drobnym różowym
Zegarku...
Na wielkich szklanych tarczach
Odmierzany był czas.
Wszędzie... Słyszałem,
Aż nagle... elektroniczna kukułka,
Jak żywa!
Usiadłem w ławce,
Wyciągnąłem swój stary,
Jeszcze z młodych lat, pusty zeszyt.
I zacząłem liczyć.

Włosy spod szarych beretów

To ja tu, zgapiłem strój
Zwykłych ludzi.
Zwykłych pań i zwykłych
Całkiem, eleganckich panów.
Poznaję ich długie rzędy miast.
Jestem w nich...,
A gdyby ktoś zapytał mnie o drogę
Do wyjścia, o jarzący się
Zielenią znak...,
Co ukazywał mi się kiedyś w mych
Jakichś tam dziecinnych snach...
"Nie wiem."
A zresztą, nigdzie
Już indziej nie będę tak pięknie ubrany
I nikt mnie o nic nie zapyta.

Proszę, zostań.

Tym, co chodzą po wodzie

Ja, zdaje mi się,
Ja jestem...
Ja świecę,
Wgapiony przez całe moje własne
Noce w twarz smętnego księżyca.
To woda...
Wszędzie pode mną była woda.
Widziałem...,
Lecz kiedy zdałem sobie sprawę,
Że jestem za duży, by po niej chodzić...
Nastał dzień, a w wodzie...
Odbijały się rzędy zielonych drzew,
Przelatujących ptaków...

Pamiątka z ludzkich rąk

W wielkich przestrzeniach
Oddychającego, ciemnego nieba,
Widać...
Patrzy na to wszystko, co jest
I na nas, i co się jeszcze z nami
Może wydarzyć.
Widzę...,
Wskazujemy tam na niego,
Wypatrując ludzkiej twarzy.
Patrzy,
Patrzy w nas koralem
Jaśniejących oczu...,
A z boku dogasa proste,
Sklecona naprędce ognisko...

To na pamiątkę naszego spotkania w nocy.

sobota, 4 stycznia 2020

Dyndania

W barwnych mgłach nocy
Szukamy starych ludzi,
By spytać ich o wróżbę
Na nowy dzień.
Ci czytają go z gwiazd
I z okolicznych, bezsennych
Zawsze ptaków, wyjących psów...
...

Nikogo jednak nie ma.
Ja wiem, ja wiem, co z nimi jest.
Oni zasnęli, zaczytali się w gazetach
I książkach o polityce,
A ci, co mieliby nam coś do powiedzenia,
Już leżą pod gałęzią,
Na której dynda, kracząc, czarny, bezsenny ptak.

Spojrzenia w niebo

Patrzę... zachód.
Czas wyczekiwania dobrych chwil,
Szukania bladych jeszcze gwiazd.
Gdy chowa się dzień...

My już jesteśmy,
Wyszliśmy wyspowiadać się nocy
Ze swych na wpół sennych marzeń
Po ciężkich dniach,
Ze swoich rozczarowań, które
Możemy oddać na śmierć bez latarki.
...

W końcu zapytać o radę nocy
Na nowy dzień, gdy na powrót
Znikną dla nas gwiazdy.

Barwna historia pragnień

Z wszelkich kolorów
Różnobarwnych pragnień
Tworzymy wzniosłe szczyty.
Naprzód... idziemy w słońcu,
Skaczemy, szukając odpowiedzi
W locie.
Ktoś nam powiedział...,
Lecz tej ani widać, a słychać tylko
Krzyk z oddali:
"Czy już masz odpowiedź?"
Lecz nikt jeszcze nie zdążył odpowiedzieć.

Dom Dobrych Wspomnień

Moje pięknie odziane
Wspomnienia ukryłem
W pełnej złota bazylice.
Tam będę je podziwiał
I chwalić się tam będę
Innym, co przyjdą popatrzeć
I narzekać na swój mały
Dorobek.
Będę w końcu znany
Ze swych pięknych wspomnień,
Będę mijać ludzi, mówiących:
"Patrz, to idzie ten o pięknie
Odziany wspomnieniach.
Chodźmy do bazyliki."
...

Już widzę...,
Będzie długi sznur ludzi...
Idących na moje nabożeństwo...
Gdy wschodzić będą gwiazdy.

Pan Antropolog

W dalekim locie samolotem
Wypatruję ludzi.
Patrzę...,
Kreśląc ich na kartce, łącząc
Prostymi liniami w zmyślne
Konstelacje.
...

Gdyby pozostali na swoich
Miejscach, byłaby
Piękna mapa, którą możnaby
Czytać nawet z gwiazd.

piątek, 3 stycznia 2020

Papierowe ptaki

W nasze wesołe dni
Puszczamy ptaki z papieru,
By leciały nam w dal..., mówiąc
Światom napotkanych ludzi
O tym, co widziały po drodze
I dlaczego rozmiękły w deszczu.

Ostatnia noc przed podróżą

W cichych westchnieniach nocy
Przyglądamy się ptakom...
Te lecą daleko w sobie znane światy...
...

Potem pójdziemy do wspólnego domu.
Polecimy za następnym dla nas
Zachodzącym słońcem...,
Opowiadając historie
O tym, jak minął nam dzień.

Stare, młode oczy

Patrzę...
Dal ciemna, a my wyczekujemy
Odległych rakiet i tych niskich...,
Bliższych nam samolotów.
...

Przyszli też do nas starcy...
Ci wyczekują odległych aniołów,
A choćby ich kształtów
Rysujących się w gwiazdach.
...

Każdy patrzy się w górę,
Szukając odpowiedzi.

Wyczekiwanie w czarnym płaszczu

W znanych mi dobrze

Od młodości przestrzeniach,

Wypatruję nieba..., ściskając

Znaleziony krzyż.

Z początku ściskam go przy sercu,

Czujny.

Potem obracam powoli...,

Coraz szybciej. Wymyślniej

I w różne strony...

W końcu, widzę, uderzam nim znudzony, 

Jakby młotkiem, o ziemię, gniotąc

Rozpierzchłe naraz mrówki.

...


Nastała noc...

I wzeszły pierwsze gwiazdy.


Łany

Na długich, hen..., polach
Widzę jakby to złoto w takt swego
Własnego oddechu falowało...,
Stykając się tam w dali z promieniami
Słońca.
...

Ja byłem całkiem pośrodku,
Leżałem... otoczony szumiącym światem,
Czekając w tym wszystkim
Człowieka
I jego ludzkich żniw.

W istocie... byłem głodny.

Gdzie Bóg ma zasłonięte oczy

W wielkich miastach
Boskiej Opatrzności uciekliśmy
W noc.
W noc tak ciemną, rozciągniętą...,
Jakby już poza nią nic na nas nie czekało.
Biegliśmy,
A drogę oświetlały nam co i rusz
Nowe gwiazdy.
...

Nikt nie odwracał głowy,
Lecz, wierzcie, z tyłu powoli nikła łuna...
Wielkich miast Boskiej Opatrzności.

czwartek, 2 stycznia 2020

Wzrokiem Boga

Na styku dwóch światów,
Mojego i tego, którego
Mam ujrzeć, widzę długą rzekę...
Ja jestem na brzegu i wyczekuję
Kogoś, kto do mnie podejdzie...
Nikogo tu jednak nie ma.
Zachodzi słońce...
I zdawać by się mogło,
Że nic mi się już nie wydarzy.

Zachód w dolinie

Obok poczerwieniałych domów
O cichym zachodzie...
Liczymy sunące po horyzont
Chmury.
...

Dzieci bawią się,
A ci, co nie ujrzą dnia,
Wskazują ptaki...
Te wpierw duże...,
Małe nikną, spalone w nurkującym słońcu.