Translate

środa, 28 maja 2025

🐈‍⬛

Ech...,
Niby nic, by istniało gdzie stare zaklęcie -
Smutek, żal, złość przerobić na małe kocięcie.
Pchła to, pic źdźbła nie warty, legenda i plotki,
By w nie jedno je zrobić, a w trzy tycie kotki!

A by lepiej, niech dla nich na rybkę bez ości 
Dać tęsknotę paskudną, z rozsądku miłości!
Co zaś żalem stroskane, niech w pęk grubych sznurków
W mig się zmieni i w drapak dla kocich pazurków!

I hyc!
Niespełnionych pieśni z uczuciem niech teczka
Pęknie na miseczkę w brzeg chłodnego mleczka.
A uciekłe słowa pierzchną w zapomnienie,
Robiąc w sercu miejsca na kocie mruczenie...

poniedziałek, 19 maja 2025

Jak powstaje zachód

Granatowe morze,
Wpół błękitne niebo,
Chylące podmuchem w pas ku nocnej porze
Podmurszałe drzewo...

I gro słów do wiatru -
Miłość, tajemnice,
Palące mi w zachód, palące dla żartu
I dla siebie - znicze.

I gro słów do rana.
Tak, gro słów mi trzeba!
I gro słów do kota z czapką na kolanach...
I gro słów do nieba.

czwartek, 1 maja 2025

Wyznanie rasisty

Jest fajnie...,
Kiedy myśli swe, troski powierzyłem sarnie.
Żadna inna gdyż, jak ta, i krztę choćby blisko,
Nie była, jak ja jestem i sam też, rasistką...

Choćby i lis w lesie, koza nad przepaścią...,
Nikt, jak my gardzimy, gardzi inną maścią.
No nikt!
I widok jej, budząc złość najdalej skrytą,
Zaciska mą pięść, jej podwija kopyto!

Gdy nas zbija smutek, wniwecz drąży trwoga,
Rasizm nas roznieca, zgodnie z wolą Boga.
Bo i prawda stoi, co pod spodem, nisko,
Że i Bóg po cichu sam też jest... rasistą.
A nie jest?

Przez góry w niziny, z południa do cienia
Ja szukam kobiety, ta szuka jelenia...,
Co by wespół z sobą, niby świętym wzorem,
Toczyć w świat batalię z odmiennym kolorem.

wtorek, 29 kwietnia 2025

Miłość w kosmosie

Liści wiatr omiot dźwięk prozaiczny
Z gwiazdy odmienił w statek kosmiczny.
Ten, co by idąc w smutku lasami,
Dojrzeć pociechę między chmurami.

Z liśćmi wiatr smugą, z promieniem wiosny - 
Serce kolorem powziął radosnym,
By codzienności na "Bywaj!" głucho
Machać, u boku w kosmos mknąc z UFO...

By, nime wspomnień noce udręcze
Zbolałe serce, niby pajęcze 
Powezmą sieci, nim gwiazdy zgasną -
Trzymać swą dłonią... dłoń trójpalczastą...

Modlitwa do Betelgezy

Rozwiązał krawat,
Rozpruł guzik...
I też, że ludzie w Ciebie nie wierzą...,
Och..., Betelgezo!

Ciżby spojrzeniem kłując przestworza,
Zniżonym granią twa łaska spłynie...
W zdrowie nam, pokój - od gór po morza -
Nasz Nadolbrzymie!

Nasz Nadolbrzymie..., 
Zmęczonym spokój owionie dusze,
Patrzące w ciemnię, Twoja korona,
Z rdzawej pustyni przez morskie głusze,
Świetli Oriona!

O, Najjaśniejsza nade gwiazdami,
Żaru purpurą tlij serca zlękłe,
To choćby gnały za Jezusami,
Na lata świetlne...

I to, że wiara w Ciebie nie minie,
Olbrzymie...!
Olbrzymie!
Tym, co pokotem przed Tobą leżą,
Och..., Betelgezo!

czwartek, 13 marca 2025

...

Raz to się z cicha pęk zaczyna,
Raz się zapętli w przeddzień lata.
(A raz...) Na skrzydłach leci, raz inny pływa
Na drugą półkulę świata.

A raz się liśćmi omiecie,
Przeplącze w pajęczej rosie.
Biegnąc, raz potknie się, uchem zaplecie
W las mknącym, ulotnym głosie...

...But przyjdzie raz z ziemią sklecić.
Przelecieć ciepłe krainy.
To raz w noc przyjdzie drogę rozniecić 
Latarnią w środku zimy.

środa, 11 grudnia 2024

Jeż

Bezcelowo krążąc po świata bezbrzeżach,
Wpadłem na znanego mi z lat wielu jeża.
Tenże, miast jabłko nosić w drogę żmudną,
Nadział jako maszt te, i płynął żaglówką.

Zanim krzyknę "Hejże!", wpierw łapę podnosi.
Przykłada do ust, w znak, że o głos mnie prosi.
"Cóżem źle postąpił, że cię teraz dziwię,
Wszakże robiąc tyle, com mówił przy piwie?"

Nimże skonkludował, tak mi w trzewiach stęka,
Nimem mrugnął okiem - dziób mam już z gołębia.
W chwilę jużem cały szarym piórem rosły,
Skrzydłem ściągam kaszkiet, ptasie pusząc wąsy.

A nim się świat wkoło skąpał w nocnym cieniu,
Patrzyłem nań, siedząc na jeżym ramieniu.
Patrzyłem, gruchając piosnkę przy fal wtórze
Do białych gołębic, co leciały w górze.