Translate

środa, 25 września 2019

Pudełko po zapałkach

W starym pudełku po zapałkach,
Hoduję swoje łatwopalne marzenia.
Najciemniej pod latarnią, jednak nie spodziewam się, by spłonęły.

Każdego dnia delikatnie je otwieram i wtedy marzę.
Marzę bardzo długo,
Spóźniam się do pracy i na samolot, i na żonę,
I na jeszcze inne rzeczy.
Marzę bardzo długo,
A tak długo, że zasypiam nad swoim pudełkiem.
...

Ono zajmuje się ogniem i palimy się razem.

Prometeusz

Jakem Prometeusz,
Ukradłem Bogu pamiętnik
I dałem ludziom, lecz nie potrafili czytać.
Powiedziałem, lecz nie usłuchali.
...

A potem powstały religie.
...

Nie, żeby ktoś go odczytał
Lub choćby o nim posłuchał.
...

To moja największa kara.

Refleksja gryząca w głowę

A gdyby ktoś wymyślił
Drapaczkę automatyczną, co to by sama drapała,
Kiedy życie staje się złe.
Ba, życie bywa złe przeważnie,
Ono nigdy nie śpi, zawsze albo dziecinnie głupie
Lub zdenerwowane, nawet byle czym.
...

Nie można go zrzucić, jak skóry,
Nawet nie wiemy, co się za nim znajduje.
Jedni w okularach głowią się, czy będzie za nim
Deszcz i czy trzeba wziąć parasol,
Drudzy w długich włosach piszą takie dyrdymały.
...

A życie, dzieło Boga jakiegoś, bezcelowe,
Dziecinne, niedopracowane, niepraktyczne,
Jak drapczka, która by była automatyczna.
...

Lub jak jakie inne dziwactwo.
Nie, żebym chciał je zrzucić.

W chowanego

Zamówiłem u Boga pelerynę niewidkę,
Lecz nie wiedziałem, że nie lubi,
Jak kantuje się w chowanego.
Odesłał mi krzyż i tani modlitewnik na przecenie.
Dał mi jeszcze całkiem pokaźną sumkę na tacę.
I żonę, ale to już chyba dla mnie.
...

Zastanawiam się, czy czasem nie miesza reguł gry.
Boże, ja już się dawno nie bawię,
Kanciarzu jeden.
Byłem w kościele i znalazłem tam tylko
Kilka złotych monet.
Ja już się nie bawię, wyrosłem z tego.
Mam żonę, dzieci.
...

Ech, kiedy wydoroślejesz?

Pan z parasolem

Wpadam do Ciebie w trzech różnych porach,
Jak Odys, tułacz, co przegrał w karty Itakę.
Cofam się dziesięć kroków przy każdym
Drzewie, lecz potem idę dwadzieścia pięć.
Obdarłem już sobie buty.
...

Wpadam do Ciebie nawet o czwartej nad ranem,
Kiedy dla innych ta pora istnieje tylko w snach.
Wpadam o dziesiątej i o pierwszej w nocy.
Mam już zniżki na paliwo i rabaty w sklepie
Z tanimi kwiatami.
...

Wpadam do Ciebie nawet, kiedy śpię, choć
Nie widzą mnie wtedy, a gdyby nawet,
To i tak nikt mnie nie zauważy.
I wolę wpadać we śnie.
Wtedy chociaż otwierasz drzwi.

Przeciętniak

Do przeciętnego człowieka można
Dokupić wiele rzeczy.
Spodnie, buty, czapkę, a nawet
Irygator dentystyczny dla przeciętnego człowieka.

Przeciętny człowiek nie ma imienia
I nikt nie wie, jaki nosi rozmiar.
Nikt nie zna jego nawyków
I o której chodzi spać.

Przeciętny człowiek wierzy w Boga, choć
Są podobno tacy, co w niego nie wierzą,
Ale i tak nikt nie wie, w co wierzy przeciętny
Człowiek.
Przeciętny człowiek w nic nie wierzy.
...

Przeciętny człowiek to każdy z nas,
Kiedy przechodzimy przez galerię,
Kiedy chodzimy po parku
Lub układamy znaczki pocztowe.
...

Przeciętny człowiek to Bóg w kaloszach,
Grabiący liście w deszcz.
...

Przeciętny człowiek to wyrzucona deska do
Krojenia, to zwykły but, nie za duży, nie za mały,
Nie tani i nie drogi...

To pracownica lodziarni, co nie jest Anią, Helenką czy Małgosią...
...

To my wszyscy, teraz chodźcie, przypominajcie sobie swe imiona, mówcie, że żaden z was.

Aktówka uskrzydlona

Mamy tyle przeważnie życia, ile go nie
Przepracujemy, a więc jeszcze mniej,
Niż nam się zdaje.
Resztą są pieniądze, by przeżyć resztkę życia,
A ich też zwykle jest mniej, niż ktoś
Mógłby pomyśleć.

Nie sposób zatem nie mieć Boga,
Nie mieć ucieczki do raju,
W którym pożyjemy choć trochę dłużej
Iepiej, a do tego za darmo.
...

Bóg nie ma urzędników.
Nie jest zbiurokratyzowany.
Przynajmniej kiedyś nie był.
...

A może ma inną walutę, jest taki ludzki.
Nawet on ma walutę.
No nic, to nie jest żadne pocieszenie,
Choć miało być.
Przynajmniej kiedyś było.

Opowieści z La Manchy

A o ciepłym zachodzie słońca
Zwykłem wyzywać Boga na wspólny
Pojedynek w karty.
Wtedy, widzę, ciemnieje niebo,
Przelatują czarne ptaki
I nie ma nikogo,
Kto by podjął wyzwanie.
...

Każdego też dnia zabieram karty
I wracam do domu,
Jak starzec karmiący gołębie,
Lecz te zawsze przylatują
...

Tutaj jest tylko zachód,
Tylko zachód, rozgrywka coraz bliżej,
Lecz na razie mijają mnie ptaki.