Translate

sobota, 23 lutego 2019

Lalki

Naraz skrobanie.
Strach.
Cisza...
...

To my.
My chowamy się
W wielkiej, obitej skrzyni.
My tu jesteśmy..
Tak, chowamy się...

Bo wejdzie.
Otworzy.
Weźmie któregoś z nas.
Weźmie na scenę.
I będzie się bawić.
A inni...
Inni będą patrzeć.
Inni...
Inni będą się śmiać.
...

To my.
My się chowamy,
By jeszcze choć przez chwilę.
Choć na chwilę być sobą,
Choćby i bez poruszania.
To my...
To my...
...

Strach...
Przeciągłe skrzypienie...
Pod wieczór zawsze jest otwarta.

Machina zwrócona w gwiazdy

Trzask.
Jedna drobna kasetka
Włożona w głowę
Pospawanych nitów, przełączników.
W głowę stalową.
On wszystko miał ze stali.
...

On poszedł.
On poszedł na małą górkę,
By w tę świetlistą noc obserwować gwiazdy.
...

I tylko drobny ruch kasetki
Wydobywał się z tej ciszy
Pośród nocy...
...

Pośród tylu gwiazd.

Odpoczynek

W dali nocnego nieba
Widzę wirujące gwiazdy.
Świetliste...
Widzę całe ich poplątane gromady.
Widzę...
...

Tylko patrzeć, patrzeć.
Patrzeć na granatowe nieba.
Patrzeć w tę cichą noc.
Nikt nic nie mówi.
Cisza...

To ja.
Jestem tu sam...
Siedzę...
Piękna noc.

Ontologia spisana pod biurkiem

Praca.
To tylko badania.
Badania!
...

Siwe głowy
Pochyliły się
Nad stertą jakichś szpargałów.
Wertują.
Oblizują palce.
Cisza...
...

Jeden tylko nagryzmolił coś na kartce.
Wszedł pod stół.
Podał.
To tylko jedna karteczka.
Jedno zdanie...
...

"Odpowiedzi nie będzie."

Twarze w ciemnym pokoju

A gdy wokół ciemno,
Są twarze.
Dzikie.
Maszkary...
Twarze.
Twarze wykrzywione.
Lecą. Oplatają.
Patrzą.
...

Widzę was.
Widzę wasze twarze.
Patrzycie się na mnie.
Lecicie do mnie.
Jesteście.
...

Twarze.
Wciąż, wciąż twarze.
Próbuję otworzyć oczy.
Nonsens, cały czas otwarte.

Gwieździste noce

Jest już cisza.
Już noc.

Są już granatowe,
Wałęsające się chmury
Wśród świetlistych...
To gwiazdy.
...

Ja...
Ja przycupnąłem
Całkiem nisko.
Pod takim starym, pochylonym drzewem.
Nie szumi.
...

Cisza...
Czasami otwieram oczy,
By popatrzeć na świat swego ciała.

Obecność

On był.
To jedyne słowa mogące
Go opisać.
Był wielki, ognisty.

Nie miał oczu,
A patrzył się na nas,
Pośród czerni.
Widziałem, ja wszystko widziałem.
On był.
Istniał.
Nawet nie wiem, czy płonął.
On wielki.
On ognisty.
...

Istniał i to mu wystarczało.
Milczący.
Pośród głuchej czerni.
Tylko cisza...
...

I nasze śpiewy przy ognisku,
Bo zaczęło już zmierzchać.