Translate

sobota, 27 czerwca 2020

Czarno-białe fotografie

Widziałem Wiosnę w parku
I pod parasolem.
Widziałem na słońcu
I w rzęsistym deszczu.
I w wielu innych jeszcze porach dnia
I nocy...
Wiosnę widziałem.
...

Moja Wiosna nie zostawiła mi lata.
Biegnąc po złotych liściach,
Zagubiła jesień.
Moja Wiosna zgasła, jak z dnia na dzień,
Jak ćma w słońcu- zgasła,
Zostawiając oszronione szyby.

środa, 24 czerwca 2020

Park uschniętych na wiór

Witaj w Parku,

Miejscu dobrych nowin

I ciepłego chleba,

Skąd tylko głupcy by chcieli uciec.

 

Mój Park- miejsce dobrych smoków,

Które nie istnieją.

Ciepłego kominka, mleka

I długich gwieździstych nocy-

Do obserwacji i do pięknych snów.

 

Mój Park- dogasające ognisko nad ranem

I marzenia o długich, dalekich

Wyprawach, za morze

I jakby wyprawach ku życiu.

poniedziałek, 22 czerwca 2020

Modlitewnik w wewnętrznej kieszeni

"Śmierć w gwiazdach-
Poetycka śmierć.
Cisza..., a jednak gdzieś się
Będzie o tym mówić.
Może bliżej Boga...
A może tylko u ludzi."
...

Chyba wszyscy mamy 
Swój modlitewnik.
Ja mam swój modlitewnik astronauty.
Pocieszam się nim 
Przy każdym locie,
A ten zawsze robi ze mnie wtedy
Gorliwego wyznawcę Wyższej Przyczyny...
Czasem wmawia mi duszę,
A czasem, dla otuchy,
Świętych obcowanie.
...

Z każdą kolejną misją znam
Go coraz lepiej
I czasem, skitrany w wewnętrznej
Kieszeni marynarki, zostaje ze mną na Ziemi.

Tym, co niosą światło

Jednorożec nie odnalazł rogu.
Baba Jaga do dziś
Leczy niestrawność, a pierniki uschły.
Bezdomny okradł Dziewczynkę
Z zapałek, zanim ta zdążyła się
Ostatni raz uśmiechnąć.
Wymieniliśmy je potem na dwie małpki...
To tylko taki świat i było nam zimno.
...

Ja,
Prócz tych wszystkich wyżej,
Ominąłem kałużę,
Niewidzialną latarnię, podstawioną
Nogę Boga...
Minąłem fleksję, czarną dziurę
I teorię względności.
Wziąłem dwa czerwone rogi,
Parę skrzydeł, zapałki...
Zabrałem czarne trzewiki i bezdomnego.

Poleciałem ratować ludzi.
Zbliżały się śmierć, szarańcza i potop...

niedziela, 21 czerwca 2020

Moja droga do pracy

Czy chcę, żeby to mi zamąciło
Głowę?

Takie pytania zadaję sobie,
Jadąc do pracy
W spóźnionym 525.
Głuche na odpowiedź,
Nigdy nie pomagają.
...

Gdy Anioł Stróż przysypia,
Bóg leczy depresję,
W tarocie wychodzi głupiec...,

Mogę się zdać już
Tylko na kierowcę.

Smyczka

Piesku, nie lubisz ludzi?
Ja też ich nie znoszę.
...

Przychodzą kiedy nie powinni,
Odchodzą nie w porę.
Albo są tylko popatrzeć.
...

Nie ma jak ich odgonić,
Jak pożegnać o czasie.
A kiedy trzeba,
Jak przywiązać do krzesła...
...

Raz są, raz ich nie ma.
Raz trzeba poczekać...

Gdy się przyzwyczaisz,
Wywiozą w samochodzie
I nigdy nie wrócą.

sobota, 20 czerwca 2020

Obieżyświat

Nie uciekniesz
Przed gwiazdami,
Przed zorzą,
Przed wpływem księżyca na morze.
Nawet przed wiatrem nie uciekniesz.
...

Usiądziesz na walizce,
Czekając, gdzie zaniesie cię świat.
Wyśnisz coś, przemyślisz,
W końcu wymarzysz i będziesz gotowy...

I całkiem nic się nie stanie.

Tym, co chcą słuchać

Mój nauczycielu,
Czas ucieka...,
Czas ucieka, a nauki gasną.
A pamiętasz, jak w pewien dzień
Zerwałeś jabłko
I jadłeś.
I jedliśmy, mój nauczycielu...
...

Stary, i ty gaśniesz.
Zapomniałeś wszystkie przeczytane książki.
Na końcu okazały się zbyt nudne,
A ułożenie alfabetyczne nic im
Całkiem nie dało.
Wyjmowaliśmy je z tą samą mozolną
Powolnością.
...

Co ci mogę powiedzieć, mój nauczycielu...
Opowiem ci, jak żyłem.
Opowiem ci o mnie.

Ateista

Pokrętny jest los.
Bo jaką Bóg ma presję, Boże...,
By wstawać rano.
Zawsze wiedzieć musi, co
Trzeba, a co być powinno,
By nie wyzwali go od heretyków.
...

Dniem i nocą kartkuje Biblię,
Podciąga się z pism co ważniejszych
Teologów.
Pije, jak ja, kawę, zapałkami podpiera powieki.
Pracuje w co drugą niedzielę.
...

Ma już pierwsze zmarszczki,
Kilka siwych włosów
I pierwsze wątpliwości...,
Czy nie przypomina jajka.

Do mojego zegara

Mój zegarze, co nie pominiesz
Ni jednej sekundy z zyskiem...
Mój drogi przyjacielu...

Zawsze byłeś, kiedy płakałem
I kiedy przyszło mi się śmiać.
I nawet kiedy nic nie robiłem...

Mój zegarze...,
Twe rozmowy, raz zbyt długie,
Raz całkiem zbyt krótkie,
Nigdy nie były w czas.

13. karta tarota

Mój czas- internetowe randki,
Butelka koniaku,
Plastikowe żołnierzyki.
Całe armie z plastiku.
...

Mój czas- zepsuta kukułka
W zegarze od dziadka
I dziwny świat za oknem.
...

Jak tym, którym życie zakończy się
Śmiercią,
Taki był mój czas.
Prosty, zwyczajny,
Bez nieznanych dróg.

Domy bezdomnych

W moim domu są radosne chwile
I cienie drzew...
Mała rzeczka i dzikie żywopłoty.
I tyle jeszcze pięknych rzeczy
W moim własnym domu...
W domu bez sztucznych świateł
I bez ciemnych dni,
Bez naniesionego błota.

...

Jestem na to za stary.
Wolę nie mówić dalej,
Nie wskazywać drogi.

Balon meteorologiczny

Mój świat skuty lodem.
Moje wspomnienia w obłędzie
Zbłąkane.
I me marzenia, te pod wiatr rzucone.
...

Co widzę- nieskładne,
Jak mara przed światłem,
Ucieka przede mną.
...

Patrzę- zegar stoi.
Patrzę- kwiaty więdną.

Marzenia pod wiatr rzucone.

Galeria handlowa

Świecąco- nieustająca,
Prawie jak moja własna.
I niech będą prawie jak moje
Wszystkie w niej kobiety.

Ja- pan, co na święta
Chce widzieć choinkę.
W lato promocję na sandały.
Ja- pan życia innych,
Co dłużej po nim zostają.
...

Wyciągam portfel mieniący się
W blaskach świateł
(już nastała noc).
Płacę za bezpieczny powrót do domu,
Gdy nikogo już nie ma,
A wszystko pogaszone.

Peleryna niewidka

Most w nocy,
Most tysiąca świateł.
Umarłem przedwcześnie.
...

Przed dniem
I przed dziećmi,
I przed Panem Bogiem.
...

Zostawiłem precz za małe buty...
Wszystko jest za małe,
Wszystko jest za duże.
...

Gdy żadne światło na mnie
Nie spojrzało,
Zniknąłem.

Ognisko z przyjaciółmi

Gdy, jak już zaszło słońce,
Na gałęzi przysiadł czarny
Ptak...
...

Pocałowałem go, bo byłem wśród
Miłych mi ludzi i w dobrym nastroju.
Pocałowałem go w myślach,
By nikogo nie straszyć.
I rozmawialiśmy dalej...

Szklana utopia

Planeta Pi- dom dla tych, co
Domu dopiero szukają.
Dla tych, co znaleźli- bez przyczyny
Lub po trudach lat.
Planeta Pi to planeta wszystkich.

Planeta Pi- miejsce dzisiejszego upadku
To miejsce jutrzejszej chluby.
Planeta Pi- oczy we łzach, śmiejące
Się usta i nosy z całego świata.
...

Planeta Pi to miejsce nieskończone.
Nieskończone tak, jak nieskończone
Mogą być dla nas tylko nasze myśli.
Planeta Pi to miejsce, które dopiero poznaję.
Planeta Pi, moje miejsce,
Miejsce wszystkich ludzi.

piątek, 19 czerwca 2020

Bóg z rogami przypomina mi diabła

W moim mieście,
Prócz paru robaków,
Mieszka wcale ubrana ładnie pani
I pewien dystyngowany bardzo
Miły pan.
...

Są romantycznie oświetlone
Uliczki w sam raz do
Nocnych spacerów i do tańca
W deszczu- na każdym rogu
Stoją nawet odpowiednio
Impregnowane...
...

W moim mieście jest ławka.
Nie do siedzenia co prawda,
Ale zwykłem tak siedzieć na niej czasami,
Patrząc, jak inni przymierzać muszą
Za ciasne buty
W deszczu.

wtorek, 16 czerwca 2020

"Pod twoją obronę"

Noc- pełno, pełno gwiazd
I wybuch
Supernowej...
...

Wszyscy założyli przyciemniane
Okulary, by patrzeć na
Kanonadę iskrzących się
W jednej sekundzie barw...
...

Naraz w drugiej nie było komu,
W trzeciej- próżno było szukać
Walającej się masy spalonych okularów.

poniedziałek, 15 czerwca 2020

Ewolucja owiec

...ona nagle ot tak
Usunęła sobie Platona,
Potem jeszcze Einsteina
I z kilka wcale niezłych monografii
Bohra...
...

W to miejsce
Wgrała Biblię (apokryfami wzgardziła),
Teorię uwielbienia,
Na pęczki traktaty średniowiecznych
Teologów
I modlitewnik pierwszokomunijny.
...

W końcu ruszyła na nas, ale
I wtedy nie.
Dopiero jak z jej trzewi
Buchnęła pieśń o życiu wiecznym...

Dopiero wtedy ją wyłączyliśmy.

Powrót do domu

...jakaś konstrukcja pięła się,
Niczym stalowa wieża
W ciemniejące promienie
Słońca...
Był piękny zachód..., choć statystycznie
Na innych planetach bywają
O wiele bardziej...
...

Sterylna walizka, hełm
Pod pachą, zmienione buty...
I kwiatek w doniczce-
Stara pamiątka z Ziemi.
...

I cisza... Długa cisza,
Jakby nigdy nie miała się skończyć.

Trzeba się ruszyć, póki jeszcze widno,
Trzeba dokądś pójść.

niedziela, 14 czerwca 2020

Adwokat diabła

Po naszych latach
Zieleń i drzewa,
I bluszcz zdławił
Najdoskonalsze budowle.
A pelargonie zdziczały...,
...

Zresztą...
Długie śpiewy ptaków
I cykania świerszczy
Zagłuszających ciszę nocną...-
Widocznie to taki okres.
...

Po latach naszych
Ostatni gramofon nawet,
Nasza pamiątka, i ten już
Zdążył się rozregulować,
Mieszając Offenbacha
Z Mozartem...
Gdyby ktoś go jeszcze kiedyś
Posłuchał,

Nic z nas już nie zrozumie.

sobota, 13 czerwca 2020

Procedura lądowania

Statek delikatnie osiadł... 
Na ułamek sekundy zgasły
Wszystkie światła, odsłaniając
Zielonkawe majaczenia
Tłukących się liczników.
...

Najpierw wyszło działko...
Jedno, ale wcale potężne,
Gotowe zmieść w popiół
I zeszklić wszystko, co stanie
Mu groźne na linii ognia.
...

Rzesza dyplomatów w biało-
Czarnych skafandrach,
Ksiądz w sutannie zaadaptowanej
Do międzyplanetarnych nawróceń- ten
Wyszedł z Biblią i zmiętym konkordatem.
Dalej kilka grupek naukowców.
...

Kiedy pneumatyczne dźwigary
Zamykały klapę, zdążyła
Wylecieć jeszcze wcale ziemska,
Tłuściutka mucha,
Ale próżno ją była złapać i ukryć.

piątek, 12 czerwca 2020

Don Kichot

Za młodego
Wchodziłem na stertę kamieni,
Wypatrując nowych lądów
Przez zużytą rolkę papieru.
...

Dziś
Zaraz mam wyjść na księżyc
I udać się do w miarę 
Nienajtańszego hotelu.
Jako wcale niezły oblatywacz,
Kupiłem wcale droższy teleskop.
Kazałem ustawić go już
Obsłudze w pokoju.
...

Przez cały urlop
Będę szukać gwiazd,
Choć w zasadzie..., dziś już wszystkie
Zostały odkryte.

Meteor

Nasza maszyna, pamiętam, zawyła...,
Ale jakby zbyt ludzko, zbyt...
Zresztą może wszystkim się to
Wydawało.
Byliśmy bardzo zmęczeni.
...

Bili, kopali, pluli, gryźli,
Aż ta bardziej przypominała nam zgniecioną
Puszkę, niż coś mającego
Uratować przed zagładą.
Wstrętna demonologia postępu...
...

Gdy zgasło przedostatnie światło,
Spróbowałem ją jeszcze z lekka nakręcić.
Włączyłem...
Rechot. Długi przeciągły rechot...
Zaraz koniec, spięcie, to spaliła się
Ostatnia żarówka.
...

Podpaliłem ją, uciekłem...
Tej nocy stamtąd właśnie
Wychodziło ostatnie światło dnia.

Maszyna sztucznych ludzi

"Ot, i skończone.
Wielka maszyna...
Maszyna do sztucznych ludzi."
...

Kto żyw, biegł na oślep,
Rzucali, co kto miał
Wartościowego- ja nie, bo byłem
Badawczo, z ramienia uniwersytetu.
Nawet jakiś bezdomny oddał
Parę butów i dziecięcy wózek.
A widziałem, mała dziewczynka
Rzuciła białym misiem...
Potem ogłuszyła mnie waląca na plecy ciżba.
...

Najpierw, zgodnie z instrukcją,
Powymieniałem jakieś myśli ze sztucznym
Człowiekiem, wcale zresztą
Na sztucznego nie wyglądającym,
Ale jak mnie po stokroć zapewniano...
Zresztą, wiadomo, postęp.
...

Wyszedłem, ale kiedy zobaczyłem,
Co inni..., rzuciłem ubranie, by
Wywołać szok,
Zresztą nie będzie mi już potrzebne.
Daremnie, ale i tak jakoś wgramoliłem się
Przed kolejkę.
...

Maszyna zawyła...
Wypluła kilka wcale, wcale sztucznych kobiet,
A obsługa zasunęła parawan...

Instytut Teologii Praktycznej

"Zaprawdę- że użyję już
Chyba naukowego w niektórych
Kręgach słowa, wiedzieliśmy dobrze
Jak, nie mieliśmy jednak z kim.
Goniliśmy w piętkę.

Najpierw, podręcznikowo, prosta
Wymiana podarków, uściski polityków...
Potem, owszem, gramatyka, semantyka,
Podstawy fleksji. Ujednolicanie pojęć,
To już pole językoznawców.
Dalej oczywiście matematyka, pewnie Platon,
Wreszcie podstawy dyplomacji,
Konsultacji, dewiacji, adoracji...
Może sojusz, wspólna wymiana myśli etc.,-
To już nie nasz teren..."
...

Pod koniec wycieczki chciałem
Już tylko zasnąć. Jak przez mgłę
Usłyszałem zapewnienia, jak ważne są
Dalsze dotacje programu i, chyba,
Ale to już mi się
Może przyśniło, ostatnie słowa profesora...

"Zaprawdę, od lat wiemy, jak
Porozumieć się z Bogiem. Problem,
Że albo go nie ma, albo też on
Nie chce porozumieć się z nami."

czwartek, 11 czerwca 2020

Ikar w kosmosie

Kiedy raz, chłystek, znalazłem
Boga w osiedlowej murowanej
Kapliczce,
Poznałem go od razu.
Skoczyłem w jego otwarte ramiona,
Rozbijając sobie głowę.
...

To już przeszło trzydzieści lat...
...

Teraz, starszy astronauta, kiedy lecę na
Księżyc, podziwiam wciąż nieuchwytne
Dla nas gwiazdy...
Te- jakby mnie wolały,
A ja- ja jakbym miał do nich
Niecałe trzy dni drogi.
Całkiem poetycka końcówka.
"Jeśli będziesz chciał doń skręcić,
Pamiętaj upewnić się co do
Blizny na czole".

Testament demonologa

Jako niezgorszy astronom
I wcale też matematyk,
Dorobiłem się już kilku biografii.
...

Wszystkim mówiłem o sobie
Tyle, ile to było konieczne
I, jak dotąd, pozostałem niemal świętym
Orędownikiem nauki,
Albo przynajmniej pod to miano
Aspirującym.
...

Nigdy nikomu nie mówiłem,
Ale w nocy śniły mi się zwykle
Zielone ludziki walczące
W kosmicznych statkach
Obok wielkich, zamieszkałych
Planet-
Mój wkład w demonologię.

środa, 10 czerwca 2020

W granicach błędu statystycznego

Wyrok mój był, co stwierdził
Z zawodowym ukontentowaniem
Psychiatra, zupełnie do przewidzenia.
Wizyta- czystą formalnością.
Depresja.
...

Przy wyjściu zmiętolona
W drżącej ręce recepta spadła
Przy szukaniu parasola.
Niezauważona, rozmiękła
W deszczu...
Na chodniku,
W mieście,
Na terenie państwa,
W końcu na planecie
W jednej z miliardów
Galaktyk w całym,
Wielkim wszechświecie.

sobota, 6 czerwca 2020

Lista zakupów Człowieka

Kilogram ziemniaków
I dwa bochenki chleba, żelki.
I jakieś słodsze owoce,
I chipsy orzechowe, których 
Nikt nie lubi, na przecenie.
...

To stara lista zakupów 
Skitrana jeszcze w prawej 
Kieszeni pamiątkowej marynarki.
Aktualna tuż przed oddelegowaniem
Mnie jako reprezentanta ludzkości
W gwiazdy.
Może dlatego zapomniałem wyrzucić...
...

"Potrzeby duchowe,
Wyższe ideały,
Poezja,
Honor..."

Chipsy i żelki podjadam
Z lewej, ukrytej, zapinanej
Na suwak kieszeni.
Dopiero niedawno ją odkryłem.

piątek, 5 czerwca 2020

Tym, co oddadzą strzał

Statek kosmiczny-
To ludzie dzielący się skarpetkami-
Ci zostali wysłani w kosmos.
Ci będą naszą wizytówką,
Naszą opoką
I spiżowym pomnikiem.
...

Ja nie załapałem się 
Ani na nagrodę pocieszenia
I zabawkowy rewolwer na wodę.
Uznano mnie za zbyt wstydliwego.
To jedno,
Drugie, że zapomniałem to,
Co potrzeba, raz- uprać, dwa- zaszyć.

Duży pokój babci

Dwie kochające się twarze,
Cztery kochające się ręce,
Znowu cztery nogi
I ponownie dwie pary oczu...
Idą zakochane w deszczu
O zmierzchu...
...

Ja, ukryty w dużym pokoju,
Oblizując się, podglądam 
To wszystko przez chińską
Lornetkę od babci z odpustu.
Lornetkę o żółtych, więc słabych,
I zamglonych już szkłach.
...

Z początku widzę detale,
A może i kolor oczu...,
Zaraz zlewają się one z żółcią
Raz szkieł, raz słońca, 
Raz ich obu naraz,
By w końcu ostatecznie pociemnieć,
Zniknąć, zostawiając głodnym 
Oczom dwie zlewające się
Czarne sylwetki.

czwartek, 4 czerwca 2020

Bajkopisarz

Tuż przed nowym rokiem,
Przed ostatnią kartką z kalendarza
I przed noworocznym śniegiem,
Staruszek odmawia
Różaniec z Matką Boską.
Kiedy jeszcze inny porównuje z nią kolekcję
Znaczków,
Z trzecim łowi ryby o zmierzchu...
...

To pewnie nieprawda.
Wyrywam kolejną kartkę z kalendarza-
Szybko, po cichu, w ukryciu
Przed, wpatrzonym od kilku dni 
W dogasający piec, dziadkiem...
...

Oby i mi na starość ktoś inny aktualizował
Kalendarz.

Nieśmiertelniki

Nie znają mnie-
Nie będą za mną płakać ludzie.
Ani za mymi butami,
Ani za czarnym parasolem
Pod płaszczem.
Ani za płaszczem pod czarnym parasolem.
...

Moje imię będzie tułać się
Samotne, jak samotne mogą
Być ostatnie dni staruszka bez rodziny.
I kiedy już wszyscy mają dość
Pomagać mu w życiu.
...

Kiedy będę wyczekiwać 
Pamięci Boga, 
Miejcie nadzieję, że rozpozna mnie
Po niedojedzonej uschniętej kromce,
Po odłożonej na chwilę gazecie
I po tym też, że nie było mnie dzisiaj
W osiedlowym sklepiku.

Koncert życzeń

Życie- moja i twoja,
I pani z naprzeciwka 
Własna spadająca gwiazda.
Życie- piękny domek
Z wytrzymałych kart.
Lody z frytkami.
Moja i twoja pełna siatka na motyle.
I pełna siatka na motyle pani z naprzeciwka.
...

Życie- garnitur 
I sukienka w deszczu,
I nowe buty, i pomarańcze
Najlepsze na święta...
...

Życie- na pełen etat, dostałem
Mój pierwszy samochód.
I dostałem domek, i własne drzewo.
I syna dostałem, i psa, i poklepanie po głowie.

Życie jak z obrazka, życie jak życie,
Życie po życiu.

Halloween

A co, a co, jeśli po śmierci,
Po śmierci zbudzę się w swym własnym,
Wynajmowanym domu?
I nie będę wiedzieć?
...

Zbudzę się przed budzikiem,
Zbudzę się jak zwykle.
Zapomnę umyć zębów,
Zapomnę jak zwykle.
...

A co, a co, jeśli potem spojrzę,
Spojrzę na zegarek dziadka,
Co zawsze nie chodził, jak zwykle,
I pobiegnę spóźniony do pracy...-
Spóźniony, spóźniony jak zwykle?

środa, 3 czerwca 2020

Kosmonautyka

Moja misja na Marsa
Była i zbyt długa, i całkiem nic się
Nie działo.
Uczucie, jakbym mijał wciąż te
Same gwiazdy.
...

W mojej misji na Marsa
Nie złapałem spadających gwiazd,
Ani motyli w siatkę.
Ani Boga za nogi.
Nie dokończyłem sklejać nawet
Modelu swej własnej rakiety.
...

Cel mojej misji na Marsa
Jest już prawie osiągnięty.
A i ja powoli do niego prawie że dorosłem.
Zakładam buty kosmonauty, hełm
I cały ciężki kombinezon...
I skaczę, jak pionier- żółtodziób,
W niezbadaną ciszę.

Incognito

Po śmierci odłożona 
Na chwilę książka
I pusta paczka papierosów.
...

Po śmierci zawiązane buty,
Ubrany krawat,
Makijaż dla sąsiadki- przyjaciółki
Domu, która się podobała.
...

Po śmierci niewykupiona recepta
Proszków na sen 
I kurz pod szafką, i warcaby z dzieciństwa,
I model rakiety.
...

Po śmierci jeszcze wszystko trochę pohałasuje.
A potem już będzie cisza.

Sfinks z czasów Edypa

Patyk- różdżka,
Ster okrętu i miecz,
I podpora zamków z piasku.
...

Patyk- patyk do potknięcia,
Do ulżenia w słowie.
Patyk dla psa na spacerze
I do z nudów rzucenia
Na wodę.
...

Patyk- patyk niezauważony.
Patyk na wodzie do wspomnień.
Wspomnień dalekich
O życiu.

wtorek, 2 czerwca 2020

Emigranci

Cały świat zamknięty w słoiku.
I wybity za dziecka ząb,
I przelatująca nad kościołem
Mucha.
...

Ktoś puka, ktoś 
Płacze, nieraz ktoś bije
W beztrosko lśniące szkło.
Nic nie odpowie.
Ktoś wiesza się na klamce,
Dzisiaj mamy dzień święty
I wolny.
...

Ja wziąłem nadgodziny.
Myślę już o moim jutrzejszym wolnym...
I o swym własnym kąciku w niebie.

Za pasem Kuipera

Statek oddalił się
Od znanych nam przestrzeni.
Zapadła nieznana ciemność.
Wziąłem lornetkę, by patrzeć
W odległe gwiazdy...
...

To te same białe kropki
Widziane z Ziemi...
Nic się nie zmieniły.

Kolejny rok życia

Śmierć.
Odejście.
Zwyczajne zagubienie się na morzu
Pod ciemnym, milczącym niebem...

Śmierć,
Albo raczej krzyk
I przerażone oczy,
I kłótnia przed całodzienną pracą.
...

Śmierć.
Trumna. Za ciasne buty,
Zmarszczki, połamane zęby
I czerwone młode oczy
We łzach.

Masa

Masa.
Tajemnicze coś,
Nad którym pochylają się
Ludzkie głowy,
Kiedy wszędzie ciemno.
...

Masa w komorze próżniowej
Na ulicznej makiecie
I w spóźnionym pociągu
Towarowym.
I w autobusie zdalnie sterowanym.
Masa w lewej dziurce nosa.
...

Masa.
Plastelina. Ciasto. Wałek. 
Piekarnik. Jedzenie.

Średnia długość życia

Wpiłem się w ster, dopóki 
Kolejne szarpnięcie
Doszczętnie go nie wyrwało.
...

To już drugi tydzień...
Jak patrzyłem w niebo,
Ale do Boga wciąż zostało mi
Tysiące kilometrów powietrza.
...

Swego czasu szukałem diabła, ale 
Oddzielają nas te same hektolitry wody.
...

Tu, na powierzchni, zostałem tylko ja
I biała mewa, która podleciała dosyć blisko.
Tak, wystarczająco blisko.
Przynajmniej na tyle, bym mógł 
Ją złapać i zjeść.

W za ciasnych butach

Prom wylądował
Na stalowych nogach.
I zapadła ciemność.
Wszyscy założyli hełmy,
Otworzyli właz...
...

A na powierzchni zobaczyli
Staruszka
Dokarmiającego gołębie.
...

Wystartowali tak szybko,
Że chyba zapomnieli wbić swojej
Flagi.

Sznurowadło

Kiedy nie wiedziałem,
Jak rozwiązuje się buty,
Biegłem tak długo,
Aż same mi spadły.
...

Minąłem dziewczynkę
Z latawcem, lodziarza
I sklep z misiami.
Minąłem fabrykę misiów
I rakietę, 
I misję na Marsa...
...

Opadłem z sił.
Obudziłem się na chwilę
Przed pogrzebem
W nowych, jeszcze rozwiązanych
Lakierkach.
Uciekłem... Potknąłem się.
Upadłem
I więcej nie otworzyłem oczu.