Translate

poniedziałek, 7 lutego 2022

100.

Trochę o gofrze, Nowym Świecie i, w domyśle, o rudej staruszce, ale jest to wolny eksperyment takiego pisania. Zresztą szczerze zapraszam do czytania, a z przyzwoitości - dobrego wieczoru.

......
Jestem sam. Eh, to chyba najwłaściwsze słowa. Sam, sam, sam, a dzisiaj we śnie mój umysł śnił osobę, co ukradła z biblioteki 16 milionów rzeczy, i ma przez to długi. Co więcej, chciała na tych spłatę pożyczyć od jej brata żony...
Nieważne. Bo pamiętam, wcześniej jadłem gofra z Nutellą, słuchając do znudzenia tej samej, śliskiej już dla mnie muzyki, popijając ją gruszkowym cydrem.

Sam, wypadałoby bywać stale w otoczeniu siebie. Pukać do kogoś od spodu i patrzeć przez wizjer, nikt nie idzie. Gardzić rozmową ze staruszką, bo na rozmowie się skończy. W końcu jeść, jeść i jeść, i pocić się na siłowni.
I bzykać się w swoim świecie. I zaglądać do skrzynki pocztowej.

Idziesz spać, słyszysz jeszcze dzwonek tramwaju, bo chodzisz spać wcześnie. Sam, patrzysz w gwiazdy, dopóki nie zdasz sobie sprawy, robiłem tak, bo było to poetyckie. Mija północ, pełno ludzi idzie Nowym Światem. Idziesz, słuchając tej samej muzyki. I czuję się brudno, to na pewno przez wczorajszy cydr. Idę, że warto kręcić się wokół siebie, przy zamku zataczam koło. Już grubo po północy mijam tych samych ludzi, przechylam się coraz bardziej do przodu. Nigdy bym sobie na to naprawdę nie pozwolił, to musi być sen.