Pokazał się, kołysząc gałęzie,
Choć to był dopiero poranek.
Choć to był dopiero poranek.
I droga była, a kręta, obmarzła,
Bo i wokół szadzie się zsiadły,
Odbijając mroźne promienie.
Bo to był już poranek.
Bo i wokół szadzie się zsiadły,
Odbijając mroźne promienie.
Bo to był już poranek.
W górę nieraz wzleciał niby obłoczek,
By rozwiać się na zimnym błękicie.
To ludzie doglądają swych spraw,
A nastał jedynie poranek.
By rozwiać się na zimnym błękicie.
To ludzie doglądają swych spraw,
A nastał jedynie poranek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz