Translate

poniedziałek, 18 lutego 2019

Barwy zachodu

Tutaj jest czarno,
Choć czasem słychać kolorowe ptaki.
Nigdy nie widać,
Wstrętna legenda!

I gwiazdy, wielkie.
I te całkiem dziecinne i drobne.
Fioletowe, jarzące czerwienią.
I krążą wciąż, pulsują,
By rozlać się, rozpłynąć w czerń tą,
Bezkształtną noc.
Tu przecież jest całkiem czarno.

Czarno i wciąż czarno, 
Tylko tam w dole,
Przy jakiejś ulicy.
Tam zgarbiona postać, to staruszka.
Bo i chusta jest.
Siedzi na obeschłym pieńku,
A może to coś innego.
Tu czarno jest, całkiem czarno.

I oczy. Jej oczy wystające spod chusty. 
Z jarzących oczu, to olej.
Olej cieka, ocieka, spada, łączy z czernią!
To już jest jedno.
To noc i jest czarno.
A oczy, oczy to światła. Ślepia może.
Ogniki. Chusta, nie chusta.
Anteny!
Nadajnik, więc szpicel!
Reflektor!
Przejrzał!
Wie! Uśmiecha, szczerzy wytarte zęby.
Gdzie zęby, to mali ludzie,
Małe mrówki, a tam całe mosty.
Światła, budynki i metropolie.
Od języka aż po podniebienie!
Więc miasto.
Więc ryk, gwar!
Ludzie!
Zjadła, więc potwór.
Bóg wielkich rzeczy. Stwórca!
Tu noc jest! Tu jest czarno!
Już nawet nie widać gwiazd!
I nic!
Tu noc! Tu cicha noc!
Starucha jest.
I czarno. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz