Pani może, a na niej,
Na niej byli jej budowniczowie,
Tak mali, że nie szło ich rozeznać.
Na niej byli jej budowniczowie,
Tak mali, że nie szło ich rozeznać.
Raz dokręcali palce,
To raz układali włosy.
Otworzyli klapkę, gmerali
Po sercu, a tak, aż się zarumieniła.
Akurat patrząc w moją stronę,
Ale nie wiem, czy tego chciała.
To raz układali włosy.
Otworzyli klapkę, gmerali
Po sercu, a tak, aż się zarumieniła.
Akurat patrząc w moją stronę,
Ale nie wiem, czy tego chciała.
Nie wiem, czy było to dobre,
Ale to nieważne.
Ale to nieważne.
Teraz już jej nie ma.
Teraz są machiny, tryby
I działa. Wszędzie szarość.
To huk, wrzask jakiś.
I kurz, wszędzie piekielny kurz!
...
To huk, wrzask jakiś.
I kurz, wszędzie piekielny kurz!
...
Ktoś porwał budowniczych,
Ktoś porwał miłą panią,
Panią, dziewczynę.
I nikt nie wie, jak wyglądali.
Ktoś porwał miłą panią,
Panią, dziewczynę.
I nikt nie wie, jak wyglądali.
I nie wiem, czy tego by chciała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz