Translate

sobota, 16 lutego 2019

Wschody i zachody

I tak wymyślnie
Pogwizdywałem w złudnej
Nadziei, że to skrzydlate
Bydlęcie w końcu sobie
Upatrzy kogoś innego.

Nie upatrzyło. Gwizdałem,
Dopóki nie zdałem sobie sprawy
Z idiotyczności tego zachowania.
I to wystawionego na widok
Publiczny.
...

Zmierzcha...
Zmętniałe oczy,
Jakby z wymuszonym trudem
Trzymające się pooranej twarzy,
Wpijają wzrok
W przydrożną studnię.
Zgarbiona sylwetka zdaje się
Łamać przy wiecznie młodym
Wietrze...

Bzyczenie.
Spokój uśmiercony.
Latające bydlę nadal żyje.
Mucha.
Wilgotny, zgrzybiały język
Jakby z apetytem
Oblizał resztki zębów.

Wytarte usta ułożyły się
We wspomnienie sprzed lat.
Słychać cichy gwizd...
Wymyślny, wałęsający się
Wśród gwiazd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz