I zwiewny świergot ptaków.
A to znać, że zimny oddech idzie.
I że mgły ustępują różom,
Dziecinnym płaczom.
A gdy nikną te iskry, te gwiazdy,
Korale nocy...
A gdy ciemna toń przeszywana
Jarzącym promieniem...,
To tak musiało być.
A czemu to? Nie wiem,
Szepnął wiatr,
Który, gdy przejaśniało,
Ujrzał trzymającą się parę.
Parę zimnych, pomarszczonych rąk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz