Translate

sobota, 16 lutego 2019

Apokalipsa pomalowana kredkami

I widziałem miasta
Wielobarwne i wielokolorowe.
I rzędy budynków wcale ładnych.
Wzniosłych..., piętrzących...
Jak fale.
To w górę rosły..., raz w dół.

I łuki..., łuki strzeliste i czarne,
Powykrzywiane jakieś,
Lecz wykrzywione w uśmiech raczej.
Lecz reszta już kolorowa.
Bo i czerwienie, fontanna zielona...
I to krzykliwe, i słoneczne,
Bo pogoda akurat była.

Jak pada deszcz, to też
Podobno wesoło,
Bo wewnątrz też kolorowo.
I deszcz kolorowy.
Różnobarwny.
A jak piorun gdzieś trzaśnie w któregoś,
Piorun sklecony w uśmiech,
To zmienia się ten w plamę. W plamę tęczową.

I wszystko tam było kolorowe.
I świeciło im słońce. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz