Translate

sobota, 16 lutego 2019

Wizjer lokalny

''Lądownik'' osiadł na pochyłej...
Tu znowu należy zauważyć,
Nie pocisk.
Tego zakotwiczyłem za atmosferą.
Inny manewr by wiele utrudniał,
A brana była możliwość powrotu.

Komora. Rozsuw włazu. Bagno...
Dziecinnie sądzić, że to bagno to bagno.
To przecież obca planeta.
A jak mam uprawiać podglądy przez wizjer.
To inne układy!

Cywilizacja- urywki danych
Zaaprobowanych przez
Moduły Rozumowe.
Dlatego chociażby był start.
Od tego się zaczęło.

Pierwszym spostrzeżeniem było,
by trzymać się instrukcji pobytu.
Ale tę pisał jakiś zacny profesorzyna,
Co to i swych szkieł nie zwrócił choćby
W przestrzeń zaegotyczną.
Trzeci rozdział: ''Bezwzględna
Procedura kontaktu z Neuronem.''
Pewnie nie porozumiewał się z żadnym
I ze swojego gatunku.

Wszędzie błotniste bezkresy.
Może głosy...
Bulgot.
Chrzęst, jakby odpadającej gliny.
Być może z tego jest kanion.
Ale to może... Złudzenie.
Czasem sądzę, że to wszystko...
I wtedy się boję.

Moduł Rozumowy spazmatycznie chrząka...
Niedorzeczność! Kto tak programował?

W kwestii tlenu,
Zdjąłem, bo bym się udusił.
Zdjąłem, i nie mogłem się udusić.
Nie, żebym próbował, oczywista.
Jestem naukowcem!
Rozumiem potencjalnych badaczy-
Majaki, trująca atmosfera.
Taki stan to tylko wiadomy rezerwat.
Ale nie jestem u siebie.
Jestem badaczem! A w zasadzie...
To może być jakieś echo.
Glina...

Mieszkańcy...
Widziałem zza krzaka.
Biegnie to,
Zmienia co kilka chwil.
Jedno- prask, to inne...
Toteż już nie notuję.
Oni są.
To kolorowe,
Wielokształtne.
Ruchliwe.
Na razie koniec.

Wiem, że mierne spostrzeżenia,
Ale nie ma tu nawet czasu.
Zegary zakurzone.
W ogóle to jakby płynie...
I ściska.
Jakby ten cały brąz się zlewał...
To się zaczyna.
I topi.
Przygniatał..., bulgotał.
Wrze, dusi parą.
I wylewa.
Piszę z ''Lądownika''.
A topi ich i mnie.

Strach na początku
Dyryguje ciśnieniem.
Ale dobra rada tych, co przylecieli...
Nie idzie tam zginąć,
Jak się chce żyć.
Ja żyję.
Oni przylecieli, ale ich sprawozdania...
Nic! Zwykła dwója!
I to, że zapomnieli. Promieniowanie!
...

Teraz jest błękit...
Delikatne smugi...-
To się zmienia.
Wszystko się zmienia.
Przechodzą w fiolety.
Czasem znajduję owoce.
To jest w ruchu.
Nie mam słów.
A zresztą, kończą się kartki.

Raz, pamiętam.
Pamiętam, jak jeszcze niedawno
Zbudzili mnie w lesie.
I to ludzie. Najprawdziwsi z Ziemi.
Ale to nie ona.
Ale podobna.
Tamci to tacy bardziej rozwlekli.
Ale to chaotyczne.
Grunt, że nadal tu jestem,
Tyle, że bez skafandra.

Budzą nadal, żeby wskazać
Jakieś parametry.
Ale to i tak zbyt dużo.
I tak większość zapomniałem.
Jestem...
Tak się obnażać w zapisach.

Grunt, zdziecinniałem.
Bawię się z mieszkańcami,
Niczym niemowlę.
Chcę być niemowlę.
I jestem niemowlę!
Takie, które co nie ma czasu,
By pisać.
Podchodzą sami,
Można rzec, że ci jaśni
Bo są różne gatunki.
Ale natenczas staję się dzieckiem.
I jestem.
Nie, że bez przyjemności.

I to ostatni wpis.
Na dobre zgubiłem '' Lądownik''.
Bawię się na mojej planecie.
Bawię z moimi myślami.
Dziecko.
Nie spodziewam się rozpatrzenia
Sprawozdania.
To i tak urywki danych. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz