Resztka wyschłych liści,
A wtedy ustąpiły mgły.
A mgły tak gęste, powolne,
Snujące się bez celu...
I to był calutki świat.
Tam od pól tych obmarzłych
I po drogę tę i ten kościół boży,
I rzędy krzyży, że gdyby jakie ptactwo siadło,
Zmarzłoby, tak ciche oziębły.
A kto by wtedy przechodził tą drogą.
Kto by wóz ciągnął,
To konie przyganiał...,
Ujrzałby, że gdzieś tam skulony
Starzec siedział, wpatrując się
W wyrytą tabliczkę...
Kiedy w szarości nie spostrzec zachodu,
Ani tego księżyca,
Ani tych pierwszych gwiazd...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz