A wokół był granat.
Wielki, a odległy.
Jakby żywy.
Jakby oddychał!
Choć w rzeczywistości było całkiem czarno.
I były gwiazdy, świetliste punkty,
Białe. Czyste.
A tak bliskie, jak jedna, wielka rodzina.
Lecz byłem tam,
Była jedynie pustka.
...
Wielka dusząca pustka,
W której nie było powietrza!
...
Teraz jest tylko lustro.
Stalowe, zakurzone lustro.
Lustro, w którym nie muszę się przeglądać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz