Bo kiedy na pociemniałe
Wzgórza wdrapie się
Biały księżyc,
Widzę oczy.
Widzę stare, pomarszczone oczy
Wpatrujące się w tę cichą,
W tę niemą noc.
To tylko staruszek.
To garbate pomarszczone ciało
Zwrócone w coś nienazwanego.
W coś, co będzie się rozszerzać.
Jaśnieć...
Lub będzie całkiem inne.
Na razie jest tutaj noc.
Na razie patrzymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz