W świetle lamp...
W blasku ich długich, lotnych
W noc warkoczy,
Śmieją się starcy...
...
I ja się śmieję za oknem, bo wiem,
Ktoś mi powiedział,
Że boją się ciemności.
Że nic już nigdy nie zobaczą...
...
Będzie coraz ciemniej..., coraz bardziej ślepo.
I kiedy ucichnie już nadzieja,
Zgasną lampy.
Uspokoi się oddech...
Gdzieś w dali lecieć będzie ich bezdomny już, bezimienny śmiech...
Zgasiłem światło.
Odszedłem od okna.
...
Wstawał nowy, wyczekiwany dzień...
Mogłem, spokojny, zasnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz