Trzy kroki, krzyk
I spadające słońca.
Na poczerwieniałym niebie
Klucz lecących w dal ognistą
Ptaków.
...
Kiedy już ucichło,
Patrząc w dół,
Widziałem wszystkie odbite
W zimnej toni gwiazdy...
Wyrzuciłem trzeci niedopałek
W jakby wiecznie niezmącony kosmos.
Założyłem jeszcze przyniesiony płaszcz,
Poszedłem, jak inni...
Było coraz chłodniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz